Decydujący miał być miniony weekend. Gdy okazało się, że dotychczasowa strategia w walce z koronawirusem nie jest skuteczna, szef rządu sięgnął po środki, do jakich do tej pory nie posunął się nikt poza Xi Jinpingiem.
Na zwołanej o drugiej nad ranem w Rzymie konferencji prasowej najpierw ujawnił, że liczba chorych rośnie lawinowo: w ciągu 24 godzin o 1200 osób do 5883, a liczba zmarłych zwiększyła się w tym czasie o 36 osób do 233. Po czym ogłosił restrykcje, które zaszokowały Włochy. Dzień później nastąpił kolejny skok.
Dowiedz się więcej: Nowy bilans ofiar we Włoszech. Od wczoraj zmarły 133 osoby
Odcięci do 3 kwietnia
Lombardia, Wenecja Euganejska, Emilia-Romania i 12 innych regionów północnej części kraju mają być od tej pory odciętych od świata. Nikt nie będzie mógł stamtąd wyjechać i tam wjechać bez specjalnej zgody władz, nie będzie też możliwe przemieszczanie się wewnątrz tego ogromnego obszaru. Nad egzekwowaniem zarządzenia ma czuwać policja, ale także armia. Kto złamie reguły kwarantanny może zostać ukarany mandatem, a nawet skazany na trzy miesiące więzienia. Takie restrykcje mają zostać utrzymane przynajmniej do 3 kwietnia. Została utworzona specjalna strefa zamieszkana przez 17 mln osób, jedną czwartą ludności kraju. Tu zostały zakazane jakiekolwiek zgromadzenia, nie będą odprawiane msze, działalność zawieszą teatry i muzea. Nadal zamknięte będą szkoły. Rozgrywki ligowe piłki nożnej odbywają się przy pustych stadionach. Restauracje i kawiarnie mogą być otwarte do 18.00, ale pod warunkiem że klienci pozostaną oddaleni od siebie przynajmniej o jeden metr.
Bezterminowo zostały wstrzymane wszystkie urlopy służby zdrowia, władze starają się także zachęcić do powrotu do pracy lekarzy, którzy przeszli na emeryturę.