„Merkel traci, Steinmeier zyskuje” – głoszą niemieckie media, analizując najnowsze badania opinii publicznej. Wynika z nich, że po raz pierwszy od ponad roku spadła popularność Angeli Merkel. To jednak zaledwie część sensacji. Jeszcze większe wrażenie zrobiła wiadomość, że Frank-Walter Steinmeier, szef niemieckiej dyplomacji, dogonił panią kanclerz i oboje cieszą się obecnie zaufaniem dwóch trzecich obywateli.
Do tej pory Merkel była poza wszelką konkurencją i biła kolejne rekordy popularności, pozostawiając rywali daleko w tyle. Również szefa MSZ i od niedawna wicekanclerza z ramienia SPD. To właśnie jego skarciła niedawno publicznie za to, że ośmielił się skrytykować przyjęcie przez nią w urzędzie kanclerskim Dalajlamy.
– Sama decyduję, z kim i gdzie się spotykam – powiedziała Merkel bulwarowemu dziennikowi „Bild”. Nie o Dalajlamę jednak tu chodzi. „Mamy do czynienia z dwoma różnymi koncepcjami polityki zagranicznej.
Steinmeier preferuje cichą dyplomację, Merkel wykorzystuje zainteresowanie opinii publicznej” – pisał niedawno „Frankfurter Allgemeine Zeitung”.
Gołym okiem widać, że Steinmeier prezentuje inne stanowisko niż jego przełożona w wielu kluczowych sprawach, począwszy od stosunku do USA i Rosji, a na Chinach i Turcji skończywszy.