To pierwszy taki wyrok na Węgrzech. – Grzywny nie zapłacę. Pójdę siedzieć. Będzie skandal i wszyscy dowiedzą się, że elity rządzące obawiają się ujawnienia ciemnych kart najnowszej historii Węgier – mówi Krisztian Ungvari.

W lutym 2005 roku ten znany historyk nielegalnie skopiował listy agentów i zamieścił je w Internecie. Węgrzy dowiedzieli się, że z bezpieką współpracowali politycy zajmujący wysokie stanowiska po upadku komunizmu. Były premier Peter Medgyessy pracował dla węgierskiego kontrwywiadu agentami byli też lider skrajnie prawicowej Partii Sprawiedliwości i Życia (MIEP) Istvan Csurka, prezes Banku Węgierskiego Zsigmund Jarai oraz wielu dziennikarzy i twórców kultury.

Zachęcony przez Węgrów, którzy rzucili się do studiowania list, historyk opublikował kolejne nazwiska. Tym razem Węgrów zszokowały informacje, że agentem był prymas Węgier kardynał Laszlo Paskai (współpracował z bezpieką w latach 1965 – 1974) czy węgierski reżyser Istvan Szabo (nagrodzony w 1982 roku Oscarem za film „Mefisto”), który – jako słuchacz Wyższej Szkoły Filmowej – donosił w latach 1957 – 1961 na kolegów. Według nieoficjalnych informacji służby bezpieczeństwa socjalistycznych Węgier (III Departament MSW) zarejestrowały 27 tysięcy agentów. Z wywiadem wojskowym współpracowało kolejnych 20 tysięcy Węgrów. Listy agentów są do dziś tajne. Dostęp do teczek w archiwum MSW mają uprawnieni historycy. Nie mogą jednak kopiować ani wynosić akt na zewnątrz.

Internetowa publikacja Ungvariego wywołała zaniepokojenie elit rządzących. Socjalista Gyorgy Kollath, ekspert od prawa konstytucyjnego, potępił historyka i zakwestionował prawdziwość materiałów. Wówczas Ungvary ujawnił, że Kollath – były komunista i szef wydziału informacyjnego MSW – zatrudniał agentów bezpieki, niszczył ich akta i wymyślał kruczki prawne, by zachowali bezkarność po zmianie reżimu. Oburzony Kollath oskarżył Ungvariego o zniesławienie i wystąpił do sądu o odebranie mu prawa do wykonywania zawodu. Wprawdzie historyk udowodnił prawdziwość swoich zarzutów, przedstawiając kolejne materiały skopiowane w archiwum MSW, jednak sąd zakwestionował ich wartość jako materiału dowodowego.