Takich oświadczyn polskich wobec Rosji nie było od bardzo dawna. Można sobie wyobrazić, jak zaciera ręce duch Romana Dmowskiego i jak z odrazą reaguje na ten prorosyjski akcent duch Jerzego Giedroycia. Otóż Moskwie Putina oświadczył się Zbigniew Chlebowski, ongiś urzędnik samorządowy w Żarowie na Dolnym Śląsku, który miał się stać ośrodkiem cudu gospodarczego w specjalnej strefie.

Chlebowski związany z Platformą Obywatelską oddalił się na czas jakiś do Warszawy, a partia nagrodziła go nie tylko mandatem poselskim, ale i przewodnictwem klubu w Sejmie. Teraz postanowił się sprawdzić w dziedzinie polityki zagranicznej, konkretniej – stosunków z Rosją. We wczorajszym wywiadzie dla Polskiego Radia zganił reżim PiS za fałszywe podejście do problematyki rosyjskiej i roztoczył sielankowy obraz przyszłości. Tak się tym tematem przejął, że bez najmniejszego cienia krytyki wobec „sterowanej demokracji” Putina opowiadał koszałki-opałki o rzekomych olbrzymich możliwościach dla polskiego eksportu i wzajemnych korzyściach. Mówił też o innych zagadnieniach polskiej polityki zagranicznej, ni razu nie napomknąwszy o współpracy z Ukrainą.

Partnerzy ukraińscy będą musieli po ostatnich gorzkich doświadczeniach dokonać selekcji polityków Platformy, utrzymując nadal z niektórymi ścisłą współpracę, a jednocześnie rozbudować kooperację pomiędzy obydwoma prezydentami Lechem Kaczyńskim i Wiktorem Juszczenką oraz pomiędzy partiami, w tym po polskiej stronie również PiS i grupą konserwatystów Ujazdowskiego. Przechodząc z okresu strategicznego partnerstwa w erę kohabitacyjną, czyli regulowanego współżycia w imię narodowych interesów. One nie muszą być i nie będą identyczne, ważne, aby nie były zbyt przeciwstawne. W ten sposób będzie można czekać na lepsze czasy, oglądając się na europejskim kontynencie za lepszymi partnerami, a może nawet sojusznikami.