Zdaniem włoskich komentatorów to pierwszy poważny błąd kampanii wyborczej Berlusconiego. Dotychczas w sondażach jego centroprawicowy blok Lud Wolności zachowywał niezmiennie 8 – 10 punktów procentowych przewagi nad centrolewicą Waltera Veltroniego.

Skandal wybuchł, gdy się okazało, że Ciarrapico będzie kandydował z rzymskiej listy Ludu Wolności na senatora. Wkrótce po tym udzielił wywiadu lewicowemu dziennikowi „La Repubblica”. Powiedział w nim, że faszyzm był dla niego źródłem zarówno wielu cierpień, jak i radości, ale nigdy się tej ideologii nie wyrzekł i nie czuł się z tego powodu zakłopotany. Przyznał, że często odwiedza w Predappio grobowiec Duce i zawsze miał w biurze jego piękny portret.

Ciarrapico ma sporo biur, bo jest wydawcą wielu lokalnych gazet i właścicielem wydawnictwa. Poza tym posiada dwie kliniki, znany bar w Rzymie i trzy spółki finansowe. W karierze i zbiciu fortuny nie przeszkodziły mu trzy wyroki za fałszywe bankructwo, nielegalne finansowanie partii politycznych i udział w aferze Banco Ambrosiano.Oburzenie jest ogromne. Tullia Zevi, emerytowana przewodnicząca włoskich wspólnot żydowskich, nie może zrozumieć, jak Ciarrapico może głosić otwarcie swoje poglądu w kraju, w którym apologia faszyzmu jest przestępstwem. Centrolewica natychmiast potępiła jego kandydaturę, przypominając, że jest on nie tylko faszystą, ale także przestępcą, co powinno mu zamknąć drogę do parlamentu. Oburzenia nie krył najbliższy sojusznik Berlusconiego Gianfranco Fini.

Berlusconi skłonił Ciarrapica do wyjaśnień. Kandydat na senatora skrytykował ustawy rasowe Mussoliniego i wyznał, że jego rodzice uratowali w 1944 roku znaną rzymską żydowską rodzinę przed zagładą (rzymska gmina żydowska nic o tym nie wie).

Mimo protestów Berlusconi oświadczył, że nie usunie Ciarrapica z listy, bo jest on właścicielem wpływowych lokalnych gazet, które stanowią przeciwwagę dla niechętnej mu prasy ogólnokrajowej.