Pracownik biura werbunkowego na londyńskiej Bloomsbury Way jest zaskoczony artykułem „Daily Mail”. – Do nas Polacy się nie zgłaszają. Pierwszy raz o tym słyszę – mówi pragnący zachować anonimowość oficer.
Zaskoczeni są polscy dziennikarze pracujący na Wyspach. – Sprawa stała się głośna. Od rana dzwonią do nas brytyjskie media z prośbą o komentarz. Nigdy nie słyszałem o żadnym Polaku, który chciałby się zaciągnąć do brytyjskiej armii – podkreśla Daniel Tokarczyk, sekretarz redakcji londyńskiego „Polish Express”. – Pieniądze to nie wszystko. Ludzie przyjeżdżają tu, by się dorobić, ale to nie oznacza, że przestają być patriotami – dodaje.
„Daily Mail” bardzo pozytywnie ocenia pomysł. Według gazety, jeżeli Polacy otrzymają pozwolenie na służbę, powinni się odwołać do chlubnej tradycji rodaków walczących po stronie Wielkiej Brytanii podczas II wojny światowej. Pisze o bohaterstwie naszych lotników podczas bitwy o Anglię i żołnierzy walczących w Norwegii, Afryce, Francji czy Włoszech.
– Takie porównania są niestosowne. Żołnierze, o których mowa, należeli do polskiej armii na obczyźnie. Nosili polskie orzełki i odznaczenia, podlegali wodzowi naczelnemu. Gdyby rzeczywiście Polacy zostali dopuszczeni do służby w brytyjskiej armii, byliby najemnikami – powiedział „Rz” historyk, pułkownik rezerwy dr hab. Krzysztof Komorowski.Eksperci zwracają uwagę na inny problem – małą atrakcyjność rodzimych sił zbrojnych. – Obecnie mamy w nich 16 tysięcy wakatów. Nasze władze powinny się postarać, by nasze wojsko stało się atrakcyjne dla młodych Polaków. Wtedy nikt nie będzie się zgłaszał do obcych armii – powiedział „Rz” pragnący zachować anonimowość, związany z armią analityk.
Tysiące obcokrajowców w armii Jej Królewskiej Mości
Obecnie w brytyjskiej armii mogą służyć tylko rodowici Brytyjczycy albo obywatele byłych kolonii imperium Jej Królewskiej Mości należących obecnie do Brytyjskiej Wspólnoty Narodów – Commonwealthu. Od około dziesięciu lat, gdy na Wyspach znacznie zmniejszyło się bezrobocie, biali Brytyjczycy coraz mniej chętnie zaciągają się do wojska i armia szuka rekrutów na innych kontynentach. Według danych z 2006 roku najwięcej żołnierzy zwerbowano na Fidżi (1965), Jamajce (975), w Australii i Republice Południowej Afryki (650) oraz Nowej Zelandii (450). W sumie w 54 krajach. Ocenia się, że cudzoziemcy stanowią prawie 10 proc. składu brytyjskich sił zbrojnych, w których służy około 100 tys. żołnierzy. W brytyjskiej armii walczą również – od 1815 roku – legendarne regimenty nepalskich Gurkhów. Prawo do rekrutacji miejscowych górali było jednym z punktów porozumienia pokojowego pomiędzy brytyjską Kompanią Wschodnioindyjską a Nepalem. Potwierdzono je w układzie z 1947 roku. Członkowie oddziałów Gurkhów są starannie dobierani spośród młodych ludzi mieszkających w górach Nepalu. Obecnie w brytyjskiej armii służy ich 3400. Zaliczani są do najlepszych żołnierzy na świecie.