15 marca NFZ opublikował „Zalecenia" w związku z pandemią Covid-19, zachęcając do ograniczenia lub czasowego zawieszenia udzielania świadczeń wykonywanych planowo lub zgodnie z przyjętym planem postępowania leczniczego w zakresie opieki psychiatrycznej i leczenia uzależnień. Co to oznacza dla pacjentów?
To skrajnie niebezpieczne zalecenie, które przez wielu dyrektorów będzie rozumiane nie jako miękka zachęta do ograniczania świadczeń, ale jako polecenie „zamykaj". Taka jest filozofia kryzysu, że ujawnia się skłonność do zachowań skrajnych. W tym samym zarządzeniu psychiatria została wymieniona wśród dentobusów i akcji szczepień, których obecnie „nam nie potrzeba". To świadectwo niezrozumienia, jak w ogóle, ale też jak szczególnie teraz, narasta popyt na świadczenia psychiatryczne. Pomijam, co właściwie mieliby robić pacjenci z zaburzeniami psychicznymi wypchnięci z systemu pomocy, pytanie raczej, co mają robić nowi pacjenci znajdujący się w stresie rozwijającej się epidemii. Tymczasem we Włoszech rozpoczęto właśnie akcję organizowania interwencji psychoterapeutycznych w aptekach i tylko w samym rejonie Wenecji będzie takich punktów pomocy kilkaset (!). My płyniemy pod prąd.
Skąd pomysły, by zamykać teraz psychiatrię?
Z tego samego co zawsze: arogancji, że nikt się nie upomni, że psychiatria jest jakoś nieważna. Nie uczymy się, że podobne przez lata ograniczanie działalności placówek chorób zakaźnych musimy teraz ze wstydem nadrabiać. Jest tradycja, by zarządzać ochroną zdrowia, jakby była „krótką kołdrą". A jakie rzekome oszczędności da zamykanie psychiatrii w wyniku cytowanego „Zalecenia"?
Już teraz pojawiają się informacje medialne o samobójstwach osób dotkniętych kryzysem pandemii.