Prokurator generalny Trybunału w Hadze zażądał wczoraj aresztowania 64-letniego prezydenta Sudanu, który 19 lat temu dokonał zamachu stanu i do dziś twardą ręką rządzi największym państwem Afryki. Argentyńczyk Luis Moreno-Ocampo oskarżył go o ludobójstwo, zbrodnie przeciw ludzkości i zbrodnie wojenne.
– To, co się działo w Darfurze, działo się z woli Omara el Baszira. Ludobójstwo jest zbrodnią zamierzoną. A intencją Baszira było zniszczenie grup etnicznych Fur, Masalit oraz Zaghawa – powiedział.
W ciągu ostatnich pięciu lat siły prezydenta zabiły w Darfurze około 35 tysięcy ludzi i zgwałciły tysiące kobiet. Ponad 200 tysięcy mieszkańców Darfuru zmarło z wycieńczenia i głodu. Blisko trzy miliony zostało wygnanych ze swoich domów.
Rząd w Chartumie natychmiast ogłosił, że nie zamierza aresztować prezydenta, gdyż nie uznaje Trybunału. Sam Baszir jak gdyby nigdy nic wystąpił publicznie, by podpisać nowe prawo wyborcze. Podczas krótkiej uroczystości machał do 500 zaproszonych gości, tańczył, wreszcie zakrzyknął: – Bóg jest wielki! Dziesiątki ludzi podchodziło, by uścisnąć jego dłoń. Na koniec w górę poszybowały fajerwerki.
Decyzja wywołała konsternację w niektórych państwach Zachodu. Pojawiły się ostrzeżenia, że w Darfurze nasili się przemoc, a żołnierze sił pokojowych i zachodnie organizacje humanitarne znajdą się w niebezpieczeństwie. Sama partia Baszira, Kongres Narodowy, przewiduje, że w Darfurze znowu poleje się krew. Przewodniczący Unii Afrykańskiej wręcz przestrzegał przed puczami wojskowymi i anarchią, która opanuje Sudan.