– Nie można zajmować się kryzysem gruzińskim bez precyzyjnej wizji problemów energetycznych – przekonywał minister 180 francuskich dyplomatów wysokiej rangi, wezwanych na doroczną konferencję do Paryża. Kouchner wyraził zadowolenie z pracy nowego centrum kryzysowego MSZ, które – jego zdaniem – doskonale zdało egzamin podczas konfliktu rosyjsko-gruzińskiego, wykazując się szybkością działania i skutecznością. Takiej skuteczności i szybkości Kouchner ma zamiar wymagać od wszystkich dyplomatów.
Francja ma największą – po Stanach Zjednoczonych – sieć placówek dyplomatycznych w świecie. Ma 158 ambasad. Zatrudnia w zagranicznych przedstawicielstwach 16 tysięcy urzędników. Jednak od kilku lat budżet Ministerstwa Spraw Zagranicznych systematycznie maleje, co zmusza ten resort do znaczących cięć (od 2000 roku wydatki na dyplomację zostały zredukowane o jedną piątą). W ciągu ostatnich 20 lat Francja wprawdzie otworzyła 47 nowych placówek (głównie w krajach Europy Wschodniej oraz w Chinach i Indiach), ale w tym samym czasie zamknęła 56 innych.
Reformy zapowiedziane przez Kouchnera przewidują dowartościowanie ważnych i niebezpiecznych placówek kosztem innych. Od 1 listopada najbardziej narażeni na ataki ambasadorzy (w Kabulu, Bagdadzie, Islamabadzie, Algierze, Bejrucie) otrzymają znaczące podwyżki, podczas gdy personel około 30 ambasad w małych krajach zostanie zredukowany do minimum (ambasador plus jeden współpracownik).
Reformy Kouchnera przewidują także działania na rzecz zwiększenia obecności kobiet w dyplomacji. Obecnie Francuzki stanowią 12 procent ambasadorów.