Petrella, która zabiła policjanta oraz brała udział w licznych napadach i porwaniach (w tym Aldo Moro), spędziła we włoskim areszcie 4 lata (1982 – 1986). Na wyrok czekała na wolności. Gdy w 1993 r. została skazana na dożywocie, zbiegła do Francji. Ówczesny prezydent Francois Mitterrand ofiarował bowiem włoskim terrorystom wolność za wyrzeczenie się przemocy. Z oferty skorzystało prawie 500 terrorystów, którzy w latach 1972 – 1988 zabili ponad 130 osób, a ponad 2000 uczynili kalekami.

Gdy w grudniu ub. roku Sąd Apelacyjny w Wersalu przychylił się do włoskiego wniosku o ekstradycję, francuscy lewicowi intelektualiści zorganizowali kampanię solidarności z byłą terrorystką z udziałem żony Nicolasa Sarkozy’ego Carli Bruni i jej siostry aktorki Valerii.

Mimo to francuski rząd 9 sierpnia zdecydował o deportacji Petrelli do Włoch. Prezydent, jedyna osoba w państwie mogąca wstrzymać ekstradycję, zażądał od premiera Silvio Berlusconiego gwarancji, że Petrella będzie ułaskawiona. Ten jednak takich gwarancji dać nie mógł, bo ułaskawiać skazanych może wyłącznie prezydent. Giorgio Napolitano, z uwagi na komunistyczną przeszłość i włoską opinię publiczną domagającą się ekstradycji, nie mógł obiecać aktu łaski. W efekcie Sarkozy w niedzielę wstrzymał deportację. Obie panie Bruni wiedziały o tym już we środę i pojechały do Petrelli, by przekazać jej dobrą wiadomość. Tak ją to ucieszyło, że wrócił jej apetyt i odłączono sondę.

Valeria w wywiadzie dla „Corriere della Sera” stwierdziła, że Petrella już odkupiła winy. Triumfują komuniści i zieloni. Większość włoskich mediów pisze jednak o farsie. Wiceminister sprawiedliwości Elisabetta Alberti Casellati jest oburzona, że Sarkozy potraktował Włochy jak dyktaturę, która torturuje i uśmierca więźniów.