Jak pisze "Le Figaro", sądy bezlitośnie egzekwują kary. Według danych przedstawionych przez francuskie służby więzienne, do końca roku 12,3 tysiąca kierowców odsiedzi wyrok za spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym, jazdę po pijanemu lub bez prawa jazdy czy brak ubezpieczenia. Większość to recydywiści, którzy mimo wcześniejszych kar, nadal szaleli po drogach. Dwie trzecie karanych to kierowcy tirów.

By odseparować ich od pozostałych więźniów, w zakładach karnych powstają specjalne oddziały dla skazanych na krótkie wyroki. Trafiają tam zarówno piraci drogowi, jak i osoby skazane za znęcanie się nad rodziną. W Tuluzie powstał już taki oddział, może pomieścić nawet 60 osób. W Fleury-Merogis na przedmieściach Paryża ma powstać w 2010 roku oddzielny blok więzienny dla 120 kierowców. Będą mogli tam korzystać z opieki psychologa, który ma im pomóc zmienić zachowanie na drogach.

W zeszłym roku francuskie sądy ukarały 324 tysiące osób za wykroczenia drogowe. Rok wcześniej – 260 tysięcy. Co drugie oskarżenie o poważne wykroczenie drogowe kończy się obecnie wyrokiem skazującym. W większości przypadków jest to grzywna. Coraz częściej jednak kierowcy trafiają nawet na trzy lata do więzienia. Francja zaostrzyła rok temu przepisy drogowe. Kto w ciągu dwóch lat dwa razy przekroczy dozwoloną prędkość o ponad połowę, jest uważany za recydywistę i trafia na ławę oskarżonych.

Podobnie jest, gdy kierowca prowadzi pod wpływem narkotyków lub alkoholu oraz w przypadku ucieczki z miejsca wypadku. Połowa osób przebywających we francuskich aresztach śledczych to kierowcy. – Sądy są przeciążone. Prawie połowa spraw dotyczy wykroczeń drogowych. Prokuratorzy mają przez to mniej czasu dla ważnych spraw kryminalnych – skarży się prokurator okręgowy Michel Desplan.

Coraz więcej jest we Francji kontroli drogowych i radarów. W 2007 roku zostało wystawionych na ich podstawie ponad 7 milionów mandatów. Rok wcześniej było ich o milion mniej. Państwo zarobiło na wykroczeniach kierowców w zeszłym roku 453 miliony euro.