Niemcy czeka w tym roku prawdziwy maraton wyborczy. Start nastąpi w tym miesiącu w Hesji, metę wyznaczają wybory do Bundestagu we wrześniu. W sumie 16 elekcji różnego szczebla, w tym prezydenta RFN. W sukces wierzą wszystkie siły polityczne, najbardziej postkomuniści, którzy chcą zrewolucjonizować niemiecką scenę polityczną.
Postkomuniści z lewicy mają już swych deputowanych w parlamentach w dziewięciu landach niemieckich, w tym czterech na zachodzie kraju. Współrządzą w Berlinie i liczą na wygranie wyborów w Kraju Saary i Turyngii w tym roku. Bez ich pomocy kandydatka SPD na prezydenta RFN Gesine Schwan nie może liczyć na elekcję w czerwcu tego roku. – Wszystko to nie oznacza, że Niemcami rządzić będzie już w tym roku koalicja z udziałem postkomunistów – podsumowuje Gert Langguth. Eksperci są zgodni w opinii, że w dobie kryzysu wyborcy nie chcą eksperymentów politycznych, pragną stabilizacji pojmowanej jako kontynuacja obecnych rządów. A więc koalicyjnego gabinetu Angeli Merkel złożonego z przedstawicieli CDU/CSU oraz SPD. Przymusowego mariażu mają już powyżej uszu oba obozy polityczne. Kanclerz Angela Merkel nie pozostawia złudzeń, że chętnie rządziłaby Niemcami przez kolejne cztery lata w sojuszu z liberałami z FDP.
Frank-Walter Steinmeier, kandydat SPD na kanclerza, mógłby objąć władzę jedynie w trójstronnej koalicji z Zielonymi i FDP. Zdaniem politologów jest to scenariusz mało prawdopodobny. Tak samo jak wejście SPD w sojusz z postkomunistami z lewicy.
– Odrzucamy wszelkie porozumienia z lewicą na szczeblu federalnym – powtarza regularnie Frank-Walter Steinmeier. Zwiększa to szanse Angeli Merkel na zachowanie stanowiska szefowej rządu.
– Wszystko wskazuje na to, że tegoroczne wybory będą ostatnimi, w których SPD odwraca się plecami do Partii Lewicy – pisze „Der Spiegel” przekonany, że za cztery lata socjaldemokraci i postkomuniści połączą swe siły i obejmą rządy w Niemczech. Mało kto będzie już wtedy pamiętał, że lewica jest spadkobierczynią komunistycznej SED z czasów NRD. – Nasze ugrupowanie to po prostu najmłodsza partia niemiecka – podkreśla Oskar Lafontaine, były szef SPD i minister finansów w rządzie Gerharda Schrödera, a obecnie jeden z liderów Partii Lewicy. Dwa lata temu przyłączył się, wraz z kilkoma tysiącami swych zwolenników na zachodzie kraju, do postkomunistycznej PDS (następczyni SED) działającej na wschodzie Niemiec.