Spór Polaków, częściowo po rosyjsku

Zwolennicy Andżeliki Borys zebrali się w sobotę przed przed siedzibą popieranego przez białoruskie władze Związku Polaków na Białorusi. - Chcieliśmy porozmawiać - twierdzą członkowie Związku kierowanego przez Borys. - Zachowywali się jak awanturnicy - odpowiada Józef Łucznik.

Publikacja: 19.01.2009 08:06

W budynku odbywało się posiedzenie Rady Naczelnej uznawanego przez Mińsk związku, na którego czele stoi Józef Łucznik. Na spotkanie zaprosił on wcześniej pisemnie szefową nieuznawanego przez białoruskie władze ZPB Andżelikę Borys, by wysłuchać jej „konstruktywnych propozycji w sprawie planowanego zjazdu z uwzględnieniem interesów wszystkich obywateli Białorusi narodowości polskiej”.

Borys na spotkanie nie przyszła, ale przed siedzibą pojawili się inni członkowie kierowanego przez nią związku. - Gdy dostałam pismo od pana Łucznika, odbyliśmy naradę w naszym związku. Stwierdziliśmy, że nie ma sensu, żebym szła tam ja, tym bardziej jako osoba prywatna - mówi Borys w rozmowie z „Rz”. - Ja nie jestem całym Związkiem. Dlatego moi koledzy uznali, że powinni tam iść zwykli członkowie - dodaje.

Według świadków przed siedzibą ZPB, w którym urzęduje Józef Łucznik, zebrało się około 300 osób. Zwolennicy Borys nie zostali wpuszczeni do budynku. Wyszedł do nich jednak Józef Łucznik, by wyjaśnić, że „na spotkanie zaproszona została tylko pani Andżelika Borys”. Według świadków przemówił w języku rosyjskim, co wywołało oburzenie wśród zebranych i okrzyki „Hańba”, „Judasz Iwanowicz”. – To trochę dziwne, że pan Łucznik mówił do nas po rosyjsku – mówi „Rz” Wiesław Kiewlak, zastępca Andżeliki Borys. — Nikt nie zadawał mi pytań w języku polskim, a znajdowałem się na terytorium Białorusi, gdzie rosyjski jest jednym z języków urzędowych – tłumaczył „Rz” Józef Łucznik. Zapytany, po co zapraszał Borys na spotkanie, odpowiedział, że „chciał położyć kres nieporozumieniom i nawiązać kontakt” z drugą polską organizacją. - Chciałem ustalić, jakie są między nami relacje - dodał. - Skoro chciał rozmawiać, to czemu tego nie zrobił - pyta Borys. - Przecież było tam 300 osób gotowych do rozmów - dodaje.

Spotkanie przerodziło się w demonstrację, podobno doszło do przepychanek z milicją, jednak nikomu nic się nie stało i nikogo nie zatrzymano. - Ci ludzie nie wyglądali na pokojowo nastawionych. To była grupa awanturników - mówi nam Józef Łucznik.

- Chcieliśmy porozmawiać, zapytać, czemu nie działają Domy Polskie, czemu dzieci nie uczą się języka polskiego. Czas płynie, a nic się nie dzieje. Związek Łucznika nie jest zbyt widoczny, a my nie możemy działać. Coś trzeba zrobić - mówi Kiewlak.

Jarosław Chodynicki z Komitetu Pojednanie, mówi, że działacze Związku Borys byli agresywni i zachowywali się jak prowokatorzy, nie dali Łucznikowi dojść do słowa i przekrzykiwali go. Chodynicki, który, jak twierdzi, jest działaczem na rzecz porozumienia między Polakami na Białorusi, uczestniczył w spotkaniu Rady Naczelnej Związku Łucznika i był świadkiem wydarzeń przed siedzibą Związku. - Ludzie byli wściekli na Łucznika, ale nie agresywni - oponuje inny uczestnik spotkania.

Andżelika Borys twierdzi, że nadal są w mocy wcześniejsze ustalenia Rady Naczelnej ZPB, któremu przewodzi, że jakkolwiek jest on gotowy na dialog z władzami, nie chce rozmawiać z popieraną przez Mińsk organizacją. - Wymieniliśmy się ostatnio pismami z przedstawicielem rządu do spraw religii i narodowości Leonidem Gulaką. Jesteśmy w trakcie przygotowywania nowego pisma z naszymi propozycjami - mówi Borys. Jakie to propozycje? - Na razie trwają konsultacje, nie są jeszcze sprecyzowane - tłumaczy. Gulaka napisał natomaist, że prawowitym i uznawanym przez władze Związkiem jest ten kierowany przez Łucznika.

- My jesteśmy gotowi rozmawiać z władzami, ale władze z nami najwyraźniej nie - mówi Borys. Gulaka był na wczorajszym spotkaniu u Łucznika. Okrzyki: „Gulaka, wyjdź do Polaków!” nie odniosły żadnych rezultatów.

ZPB kierowany przez panią Borys został zdelegalizowany przez władze w Mińsku w 2005 roku, a jego członkowie wielekroć byli przesłuchani, zatrzymywani, aresztowani. Jest natomiast uznawany przez polskie władze. Borys i jej zwolennicy uważają, że Związek Łucznika nie jest partnerem do rozmowy, bo powstał z inspiracji władz w Mińsku i służb specjalnych. We wrześniu podjęto nieudaną próbę pogodzenia dwóch związków. Jak pisała „Rz”, polskie MSZ było skłonne poświęcić Borys po to, by poprawić stosunki z Mińskiem.

W marcu odbędzie się zjazd Związku Polaków kierowanego przez Borys. - My wyznaczyliśmy termin naszego zjazdu na wrzesień - mówi Łucznik.

W budynku odbywało się posiedzenie Rady Naczelnej uznawanego przez Mińsk związku, na którego czele stoi Józef Łucznik. Na spotkanie zaprosił on wcześniej pisemnie szefową nieuznawanego przez białoruskie władze ZPB Andżelikę Borys, by wysłuchać jej „konstruktywnych propozycji w sprawie planowanego zjazdu z uwzględnieniem interesów wszystkich obywateli Białorusi narodowości polskiej”.

Borys na spotkanie nie przyszła, ale przed siedzibą pojawili się inni członkowie kierowanego przez nią związku. - Gdy dostałam pismo od pana Łucznika, odbyliśmy naradę w naszym związku. Stwierdziliśmy, że nie ma sensu, żebym szła tam ja, tym bardziej jako osoba prywatna - mówi Borys w rozmowie z „Rz”. - Ja nie jestem całym Związkiem. Dlatego moi koledzy uznali, że powinni tam iść zwykli członkowie - dodaje.

Pozostało jeszcze 82% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1166
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1165
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1164
Świat
Swiatłana Cichanouska: Jesteśmy otwarci na dialog z reżimem Łukaszenki
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1162
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne