Władze Połtawy chcą wznieść na centralnym placu Sobornym pomniki ukraińskiego hetmana Iwana Mazepy i szwedzkiego króla Karola XII (którzy przegrali tu bitwę z wojskami rosyjskimi 27 czerwca 1709 roku). Decyzja w tej sprawie zapadła rok temu, ale w tegorocznym miejscowym budżecie zabrakło na to środków. Z pomocą pośpieszyli politycy z otoczenia Wiktora Juszczenki, którzy zaczęli zbierać pieniądze. Najbardziej hojny okazał się Wiktor Bałoha, szef sekretariatu prezydenta, który przeznaczył na ten cel 160 tysięcy hrywien (ponad 20 tysięcy dolarów).
— Chciałbym podziękować tym, którzy wyłożyli duże sumy na budowę pomnika — mówił deputowany Naszej Ukrainy Mykoła Kulczycki. Zaapelował do rodaków o pomoc materialną. Przypomniał, że brakuje jeszcze miliona hrywien.
Inicjatywą polityków jest oburzony znany filozof i politolog Myrosław Popowycz. - To szaleństwo, które świadczy o marginesie ukraińskiej polityki. Nasz kraj lada dzień może ogłosić bankructwo. Apele o pomoc materialną są niewłaściwe i świadczą o lekkomyślności. Nie mówiąc już o tym, że finansowaniem wpomników powinno się zająć państwo - mówi "Rz" Popowycz, działacz rady społecznej ds. kultury przy prezydencie Juszczence.
Rosyjskojęzyczna Połtawa planuje w sierpniu huczne obchody wydarzenia sprzed 300 lat, gdy licząca 27 tysięcy żołnierzy szwedzka armia ekspedycyjna została całkowicie rozbita przez 40-tysięczne oddziały rosyjskie. Połtawski arcybiskup Filip proponuje, by zaprosić na uroczystości patriarchę Moskwy i Wszechrusi Cyryla.