Takie decyzje podejmowane są przez papieży bardzo rzadko. Benedykt XVI ugiął się pod presją Kościoła Austrii i odwołał awans nielubianego tam księdza Wagnera. Stało się tak, gdy 31 z 39 księży dziekanów z diecezji Linz wyraziło nieufność wobec nowo mianowanego zwierzchnika. Podkreślali, że papież podjął decyzję bez konsultacji z nimi.
Przyczyną były liczne wystąpienia Wagnera, który uchodzi w swoim kraju za ultrakonserwatystę. Powiedział m.in., że huragan Katrina, który w 2005 roku spustoszył Luizjanę, był karą boską za grzechy Nowego Orleanu. Mówił, że z homoseksualizmu można się wyleczyć, książki o Harrym Potterze zawierają treści satanistyczne, a kobiety nie powinny służyć do mszy.
Krytykowany przez podwładnych Wagner „dla dobra Kościoła” sam poprosił o odwołanie jego nominacji. Papież przychylił się do jego wniosku. – Nasze źródła w Watykanie już jakiś czas temu dały nam znać, że zostanie podjęta taka decyzja. Cieszymy się, że sprawa, która podzieliła nasz Kościół, została zakończona – powiedział „Rz” rzecznik arcybiskupa Wiednia Erich Leitenberger.Zaprzecza jednak, że kler z Linzu wypowiedział posłuszeństwo papieżowi.
– Im nie chodziło o papieża, tylko o Wagnera. Wiem, że wiele osób przedstawia całą tę sprawę tak, że konserwatywny papież awansuje konserwatywnego księdza, a liberalny Kościół Austrii się buntuje. Rzeczywistość jest bardziej skomplikowana. Wbrew pozorom jesteśmy bardzo tradycyjną wspólnotą. Wypowiedzi księdza Wagnera były jednak dla wielu niedopuszczalne – podkreślił Leitenberger.
To już kolejna taka sprawa. Niedawno papież zdjął ekskomunikę z czterech biskupów kierujących tradycyjną wspólnotą lefebrystów. Wówczas szwedzka telewizja wyemitowała nakręcony wcześniej wywiad z jednym z nich – Richardem Williamsonem, w którym mówił, że w obozie koncentracyjnym Auschwitz nie było komór gazowych.