Podpisując dekret, Barack Obama przekreślił wczoraj politykę swego poprzednika. George W. Bush był przeciwny badaniom nad embrionalnymi komórkami macierzystymi. Argumentował, że podczas takich badań niszczone jest ludzkie życie. Wprowadzone przez niego przepisy zakazywały agencjom rządowym wydania choćby centa na taką działalność. – Chcemy się kierować naukowymi dowodami, a nie dogmatami – stwierdziła doradczyni Obamy Melody Barnes, wyjaśniając decyzję prezydenta.

Komórki pobierane są zwykle z nadliczbowych zarodków przekazywanych przez kliniki zajmujące się zapłodnieniem in vitro. Zdaniem zwolenników badań nad komórkami macierzystymi mogą się one stać w przyszłości podstawą skutecznego leczenia m.in. uszkodzeń kręgosłupa czy choroby Parkinsona. Bush dwukrotnie wetował ustawy Kongresu mające udostępnić państwowe środki na te badania.

Kongresmen Eric Cantor, jeden z republikańskich liderów w Izbie Reprezentantów, nazwał decyzję Obamy próbą odciągnięcia uwagi od kryzysu gospodarczego. Według niego to niebezpieczny krok. – Finansowanie tych badań przez rząd federalny może prowadzić do hodowli zarodków, a nawet do klonowania ludzi – powiedział w wywiadzie dla telewizji CNN.

„Uważam, że używanie ludzkiego życia, nawet zarodka, do celów naukowych jest nieetyczne” – stwierdził w oświadczeniu przesłanym „Rz” jeden z przywódców amerykańskiej prawicy religijnej Tony Perkins.