Seksowny głos, zamiast zapraszać przebywających w Londynie na szczycie G20 na oficjalny briefing szefowej dyplomacji i doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego, prosił reporterów o podanie numeru karty kredytowej.

Gdy dziennikarze, którzy po ekipie Baracka Obamy nie spodziewali się aż takiej „zmiany”, dodzwonili się w końcu do Clinton i Jonesa, dowiedzieli się, że pracownik Białego Domu omyłkowo podał mediom numer sekstelefonu.