– Ludzie pragnący poznać prawdę nie będą już teraz na łasce Instytutu Badania Reżimów Totalitarnych (USTR), w którego gestii znajdują się teczki – przekonuje w rozmowie z „Rz” Stanislav Penc, były opozycjonista z czasów komunistycznych i twórca strony www.svazky.cz. – Dotychczas, z wyjątkiem kilku wybranych osób pracujących dla instytutu, nikt nie wiedział, jakie informacje są w jego posiadaniu – podkreśla.
Strona Penca, która działa od 7 lipca, cieszy się wielkim zainteresowaniem. Po pierwszej godzinie funkcjonowania chętnych do korzystania było tylu, że padł serwer. W kolejnych trzech dniach zarejestrowano 140 tysięcy wejść. Wskutek problemów z tym związanych co rusz jej zawartość była niedostępna.
Obecnie nie ma już problemów z wejściem na stronę, ale Penc znalazł się w ogniu krytyki. – To, co zrobił, nie jest w porządku pod względem prawnym. Sprawę badają nasi prawnicy
– mówi „Rz” Jirzi Reichl, rzecznik USTR. – Poza tym jego strona może wprowadzać w błąd. Nie jest to żadna lista agentów. Są tam osoby, którymi z jakichś powodów StB się interesowała, a więc zarówno współpracownicy, jak i inwigilowani – zaznacza.
Penc krytykował wcześniej instytut, zarzucając jego szefostwu, że monopolizuje informacje na temat przeszłości. USTR, utworzony w lutym 2008 roku, zebrał setki tysięcy dokumentów StB z całego kraju w jednym Archiwum Służb Bezpieczeństwa. Miał udostępniać zgromadzone informacje opinii publicznej.