Agenci CIA, którzy przed paroma laty próbowali wyciągnąć cenne informacje z terrorysty Abd al Rahima al Nasziriego, nie przebierali w środkach. Człowiekowi podejrzewanemu o zorganizowanie zamachu na okręt USS „Cole” w 2000 roku przystawiano do głowy pistolet i straszono go wiertarką elektryczną. Wyszło to na jaw dopiero teraz, przy okazji publikacji utajnionych wcześniej dokumentów agencji.
Przesłuchania odbywały się w tajnych więzieniach CIA za granicą. Jak wynika z dokumentów, których fragmenty opublikowała prasa, wobec innych więźniów przetrzymywanych przez CIA stosowano takie metody jak symulowane egzekucje innych osób mające wywołać panikę u przesłuchiwanego.
Biuro ds. Etyki Departamentu Sprawiedliwości wystąpiło do stojącego na czele resortu prokuratora generalnego Stanów Zjednoczonych Erica Holdera z wnioskiem o ponowne otwarcie umorzonych przez rząd George’a W. Busha dochodzeń w sprawie stosowania tortur przez CIA. Barack Obama wcześniej zapewniał, że nie zamierza pociągać do odpowiedzialności prawników poprzedniej administracji, którzy zatwierdzili „twarde” metody przesłuchiwania schwytanych terrorystów. Zdaniem ekspertów jedynymi osobami, którym grożą teraz procesy, są oficerowie, którzy znacząco wykroczyli poza ramy nakreślone przez prawników. Według byłego wysokiego oficera agencji Tylera Drumhellera karanie tylko pracowników niższego szczebla byłoby wielce niesprawiedliwe. – To wszystko nie działo się w próżni, lecz było odzwierciedleniem pewnej polityki – mówi.
Jak podał dziennik „Washington Post”, Barack Obama podjął decyzję o stworzeniu nowej grupy ds. przesłuchań najważniejszych więźniów. Ma ona podlegać bezpośrednio Radzie ds. Bezpieczeństwa Narodowego przy Białym Domu.