Byli nawet gotowi przeprowadzić w świątyni stosowną ceremonię, symbolizującą boskość głowy państwa. Niestety, gość nie skorzystał z zaproszenia.
Swoją gospodarską wizytę w Buriacji Miedwiediew rozpoczął właśnie od spotkania z lamami w Dacanie Iwołgińskim nieopodal stolicy Ułan-Ude. Wczoraj rano rosyjskie media z niecierpliwością czekały na wieści z Syberii. „Niezawisimaja Gazieta” doniosła bowiem, że buddyjscy mnisi chcą, by Miedwiediew wziął udział w ceremonii – zerezerwowanej w czasach imperium dla rosyjskich carów – uznania władcy Rosji za wcielenie Białej Tary.
To buddyjska bogini współczucia i długiego życia, której atrybutem jest kwiat lotosu. Ma oczy na czole, dłoniach i stopach, dzięki którym może widzieć cierpiących w całym wszechświecie.
– Od czasów Katarzyny II, która jako pierwsza włączyła buddyzm do religii państwowych, wszystkich władców Rosji uznajemy za wcielenie Białej Tary – wyjaśnił „Rz” przedstawiciel służby prasowej dacanu Buda Dugarcyrienow. Ten przywilej nie obejmował komunistycznych przywódców, bo po rewolucji październikowej prześladowali oni wyznawców buddyzmu, podobnie zresztą jak pozostałych religii: prawosławia czy islamu.
– Dla buddystów on jest Białą Tarą – mówi o Miedwiediewie Dugarcyrienow, choć rosyjski prezydent w rezultacie nie wziął udziału w obrzędzie. W przeszłości zresztą też brali w nim udział tylko ci władcy, którzy odwiedzali dacan. Ale i tak wszyscy byli uważani za wcielenie boga, bo „przywódca tak ogromnego i złożonego kraju jak Rosja nie może być zwykłym człowiekiem”.