Dekret o uznaniu dwóch samozwańczych republik podpisał prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew po konflikcie z Gruzją, 26 sierpnia 2008 roku. Oprócz Rosji podobny krok uczyniła jedynie Nikaragua. Inne kraje wciąż uważają republiki za część Gruzji.

Wczoraj apel o pójście śladem Rosji wydał rosyjski MSZ. W specjalnym oświadczeniu stwierdzono, że „poszerzenie procesu międzynarodowego uznania Abchazji i Osetii Południowej będzie służyć dalszemu umacnianiu pokoju i bezpieczeństwa w regionie”. MSZ podkreślił co prawda, że „w przypadku tak złożonych zagadnień prawnomiędzynarodowych” nie może być mowy o naciskach, ale też wskazał, że inne kraje bez zaakceptowania „nowych wojskowo-politycznych i prawnych realiów na Zakaukaziu” nie będą mogły być w żaden sposób obecne w Abchazji i Osetii. Rosyjscy dyplomaci chwalą się podpisaniem 79 porozumień z tymi republikami.

Jak na razie prezydenci obu republik otrzymali gratulacje od wysoko postawionych urzędników rosyjskich. Jak napisał premier Buriacji Wiaczesław Nogowicyn, „cały świat widzi, w jakim tempie odbudowuje się Cchinwali (...), jak kipi życie na waszej dumnej i pięknej ziemi”. Życzenia przesłał też prezydent samozwańczego Naddniestrza Igor Smirnow.