– Jestem szczęśliwa. Osiągnęliśmy założony cel, którym było rozwiązanie obecnej wielkiej koalicji CDU/CSU i SPD – mówiła do wiwatujących zwolenników Angela Merkel po ogłoszeniu pierwszych prognoz. Zapowiedziała, że negocjacje w sprawie utworzenia koalicji rządowej z FDP nie potrwają długo i najpóźniej za cztery tygodnie Niemcy będą miały nowy rząd.
Bohaterem dnia był 48-letni szef liberałów Guido Westerwelle. – Merkel została kanclerzem z łaski Westerwellego – skomentował wyniki „Spiegel Online”. Rzecz w tym, że to nie partie chadeckie odniosły największy sukces, bo ich wczorajszy rezultat jest najgorszy od dziesięcioleci. To dzięki świetnemu wynikowi liberałów, którym według ostatnich prognoz zaufało 14,5 proc. wyborców, możliwe jest powstanie nowej, stabilnej większości rządowej.
– Popularność FDP, partii radykalnie liberalnej w sprawach gospodarczych, jest fenomenem. Jawi się ona wyborcom lękającym się o swą przyszłość jako jedyne ugrupowanie, które w dobie kryzysu zna kierunek wyjścia z zapaści – uważa Michael Spreng, politolog.
Klęskę poniosła SPD i jej kandydat na kanclerza Frank-Walter Steinmeier. – To gorzka porażka – przyznał wczoraj wieczorem, komentując najgorszy wynik swej partii w historii RFN. Jej przyczyny są dla wszystkich jasne. Z badań wynika, że dwie trzecie obywateli Niemiec straciło zaufania do socjaldemokratów, bo w czasie rządów Gerharda Schrödera obcięli drastycznie świadczenia dla bezrobotnych, a w koalicji z CDU/CSU wyrazili zgodę na podwyższenie wieku emerytalnego do 67 lat. SPD straciła poparcie związków zawodowych, które nigdy nie wybaczyły socjaldemokratom liberalnych reform, słynnej Agendy 2010. Z SPD odeszło w ostatnich latach 400 tys. członków, a w rankingu najmniej wiarygodnych partii na scenie politycznej znalazła się na przedostatnim miejscu, przed populistami z ugrupowania Lewica, będącego konglomeratem post-komunistów na wschodzie oraz dysydentów z SPD na zachodzie kraju.
Wielu rozczarowanych wyborców SPD głosowało właśnie na Lewicę, która zdołała osadzić się mocno w systemie politycznym RFN. Siedem lat temu postkomuniści nie zdołali pokonać 5-procentowego progu wyborczego. Wczoraj poparł ich co ósmy wyborca.