Inicjatywa wzbudziła ostrożny optymizm w kręgach białoruskich historyków, którzy od lat walczą o rozwiązania ustawowe w zakresie ochrony dziedzictwa. – Sprzedaż zabytku w dobre ręce za symboliczną kwotę to praktyka światowa, dlatego z proponowanego rozwiązania można się cieszyć – mówi „Rz” grodzieński historyk Edward Dmuchowski. Obawia się jednak, iż nieprzejrzystość procedur przetargowych oraz korupcja mogą sprawić, że bezcenne zabytki zaczną trafiać w ręce nieuczciwych inwestorów. – Jeśli będą to na przykład Rosjanie, którzy w swoim kraju niszczą dziedzictwo historyczne, przerabiając często zabytkowe obiekty na posiadłości nowobogackich, to będziemy mieli problemy, z którymi walczą rosyjscy miłośnicy historii i architektury – podkreśla.
Według niego pierwszeństwo w nabywaniu dworów i pałaców powinni mieć inwestorzy odczuwający więź emocjonalną ze związanym z budowlami dziedzictwem historycznym.
– Byłoby lepiej, gdyby w zabytkowe nieruchomości inwestowali na przykład Polacy – przyznaje historyk, dodając, iż byłoby wspaniale, gdyby na podobne transakcje musieli wyrażać zgodę żyjący przedstawiciele rodów, którym posiadłości odebrała niegdyś władza radziecka.
Z punktu widzenia obowiązującego na Białorusi prawa nie ma to jednak znaczenia, gdyż ustawodawstwo białoruskie nie zna pojęcia restytucji. Przewodniczący białoruskiego Towarzystwa Ochrony Pomników Anton Astapowicz mówi nam, iż ze względu na dobro zabytków gotów jest przymknąć oczy na niemoralne rozwiązanie kwestii ich własności. Nie podziela także teorii grodzieńskiego kolegi, dotyczącej sentymentu inwestora do nabywanego obiektu. – Gwarancją odpowiedniej eksploatacji historycznego dziedzictwa jest skuteczny mechanizm kontroli – twierdzi Astapowicz.
Zapytany przez „Rz” o perspektywy, jakie otwiera rządowa inicjatywa dla polskich inwestorów, ekspert zwraca uwagę, iż w odróżnieniu od innych krajów, stosujących zasadę renowacji i utrzymywania zabytkowych budowli przez kapitał prywatny, na Białorusi brakuje atrakcyjnego systemu ulg i preferencji. – Inwestor może liczyć tylko na zwolnienie z płacenia podatku VAT na materiały i prace budowlane – mówi.
Z decyzji białoruskch władz cieszy się Michał Radziwiłł. – Powinno to służyć Polsce jako przykład. U nas robi się wszystko, by nie oddać rodom należących niegdyś do nich dworów, pałaców i kamienic, nawet za pieniądze – mówi „Rz”. Z możliwości kupna byłych posiadłości rodzinnych Radziwiłłów na Białorusi jednak nie skorzysta. – Remont i utrzymanie zniszczonych pałacyków są zbyt kosztowne. Nie stać nas na to – twierdzi.