– Bankrut musi być gotów na radykalne kroki, nie wyłączając sprzedaży udziałów państwowych w gospodarce oraz nieruchomości – uważa Frank Schäfleer z FDP. Jego zdaniem grecki budżet mogłaby podreperować masowa wyprzedaż niezamieszkanych wysp na Morzu Egejskim. Dziennik „Bild” ujmuje takie propozycje w prosty sposób: dostajecie szmal, ale dajecie nam Korfu.

Spośród 3054 greckich wysp zamieszkanych jest jedynie 87. Problem w tym, że wiele z nich jest od dawna w prywatnych rękach i nie ma żadnych kłopotów z ich nabyciem. Jeden z pośredników w Hamburgu oferuje na przykład niezamieszkaną wyspę za 45 mln euro. Z takiej transakcji rząd w Atenach może liczyć jedynie na stosunkowo niewielkie pieniądze w formie podatku.

Wiedzą o tym niemieccy politycy zgłaszający swe propozycje, ale chodzi im o zamanifestowanie sprzeciwu wobec planów ratowania greckich finansów za pomocą pieniędzy niemieckich podatników. – Nie mamy takich planów – zapewnia kanclerz Angela Merkel, która przyjmuje w piątek w Berlinie premiera Jeorjosa Papandreu. Jeszcze bardziej radykalnie brzmią nawoływania Hansa-Wernera Sinna, szefa prestiżowego instytutu gospodarczego IFO, którego zdaniem Grecja powinna opuścić strefę euro.

Obywatele RFN są bardziej przyjaźnie nastawieni do Greków i niemal połowa z nich (46 proc.) jest zdania, że trzeba Grekom pomóc, po to aby chronić euro. Niemcom podoba się także idea kupna greckich wysp. Nie jest nowa. Kilkanaście lat temu z pomysłem złożenia Hiszpanii propozycji kupna Majorki wystąpiło dwoje polityków bawarskiej CSU.