Departament kadr w rosyjskim MSW opublikował wyniki badań psychologicznych wśród swoich pracowników. Wynika z nich, że tylko wśród milicyjnych naczelników liczba tych, którzy charakteryzują się „nieadekwatnym”, czyli, mówiąc delikatnie, odbiegającym od normy, stylem zarządzania, wzrosła w ubiegłym roku 1,5 raza. Wśród przebadanych 21 tys. milicjantów znalazło się 526 nie całkiem normalnych. Na uczelniach milicyjnych ich liczba wzrosła czterokrotnie – wylicza gazeta „Wiedomosti”. Blisko 2 tys. funkcjonariuszy cierpi na zaburzenia adaptacji społecznej.
[srodtytul]Milicjant na zakupach [/srodtytul]
Przykładów „odbiegających od normy” zachowań funkcjonariuszy nie brakuje. Internet aż kipi od kolejnych historii o nadużyciach milicjantów. I nie chodzi wyłącznie o łapówki, które stały się już nieodzownym elementem rosyjskiej codzienności i kontaktów zwykłego zjadacza chleba z milicją. Notorycznie dochodzi do przestępstw, w które zamieszani są funkcjonariusze – przypadków pobicia, torturowania, gwałtów, a nawet zabójstw.
Najgłośniejsza jak dotąd była historia majora Denisa Jewsiukowa, jednego z moskiewskich komendantów dzielnicowych, który w kwietniu ubiegłego roku urządził strzelaninę w supermarkecie, zabijając ekspedientkę i raniąc sześć osób. Wcześniej zabił jeszcze kierowcę samochodu, który przywiózł go na zakupy. Przypadek Jewsiukowa był symboliczny nie tylko ze względu na rozmiar tragedii, ale także dlatego, że wywołał dyskusję o problemach w milicji – nadużyciach, korupcji, bezkarności, w końcu – coraz częściej nagłaśnianych – przestępstwach. I konieczności reform.
[srodtytul]Bo jechał pługiem [/srodtytul]