Ścigają komunistę negacjonistę

Policja wszczęła pierwsze śledztwo w sprawie złamania prawazakazującego negowania zbrodni komunistycznych

Aktualizacja: 14.08.2010 08:40 Publikacja: 14.08.2010 02:42

Podejrzanym jest Bela Biszku, były minister spraw wewnętrznych, który odegrał kluczową rolę w prześladowaniach uczestników antykomunistycznej rewolty z 1956 r. Przed tygodniem w wywiadzie dla telewizji Duna TV ten 89-letni obecnie były aparatczyk podkreślił, że represje w tamtym okresie były zgodne z prawem, a władze musiały podjąć interwencję przeciw „kontrrewolucji”.

Natychmiast zareagował na to poseł skrajnie prawicowego Jobbiku Gyorgy Szilagyi, składając na policji zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. 8 czerwca br. węgierski parlament wprowadził do kodeksu kary do trzech lat pozbawienia wolności za negowanie zbrodni komunizmu.

– Biszku złamał prawo, ale ściganie go jest częścią bieżącej walki politycznej. Uważam, że dziś, 20 lat po upadku komunizmu, powinniśmy dać mu spokój – mówi „Rz” Gabor Hars, polityk opozycyjnej socjaldemokratycznej partii MZSP. Nie zgadza się z nim były sędzia Sądu Najwyższego Miklós Völgyesi. Jak napisał wczoraj w „Magyar Nemzet”, Biszku powinien odpowiedzieć przed sądem zwłaszcza za „zbrodnie przeciw ludzkości”.

Według historyka Frigyesa Kahlera w latach 50. Biszku wywierał naciski na sądy, by wydawały surowe wyroki, a policji i prokuraturze nakazywał bezlitośnie tępić „kontrrewolucjonistów”. Podczas obrad partyjnych w grudniu 1957 r. narzekał, że jest za mało wyroków i egzekucji. Odegrał też kluczową rolę w procesie byłego premiera Imre Nagya skazanego na śmierć.

Od upadku komunizmu Biszku odmawiał udzielania wywiadów i było o nim cicho. Do wyjścia z cienia skłoniło go dwoje dokumentalistów, używając w tym celu podstępu. – Oszukaliśmy go, mówiąc, że robimy film o znaczących postaciach z wioski, w której się urodził. Był bardzo miły. Potraktował nas jak skautów, którzy przyszli do starego dziadka posłuchać opowieści o dawnych czasach – mówi „Rz” współautor filmu Tamas Novak. Fruzsi Skrabski i Tamas Novak wysłuchali historii życia Biszku. Powiedział im m. in., że nie ma wyrzutów sumienia z powodu wyroków śmierci dla uczestników powstania z 1956 r.

Dziennikarze ujawnili wreszcie, że celem ich wizyty jest nakręcenie filmu o zbrodniarzu na spokojnej emeryturze (ponad 800 euro, czyli trzykrotnie wyższej od średniej krajowej). – Na początku był zaskoczony, ale nas nie wyrzucił ani się nawet nie obraził. Powiedział: „Wy macie swoje poglądy, ja mam swoje”, po czym podarował nam swoją książkę z autografem – opowiada Novak.

[i]-Marcin Szymaniak z Budapesztu[/i]

Podejrzanym jest Bela Biszku, były minister spraw wewnętrznych, który odegrał kluczową rolę w prześladowaniach uczestników antykomunistycznej rewolty z 1956 r. Przed tygodniem w wywiadzie dla telewizji Duna TV ten 89-letni obecnie były aparatczyk podkreślił, że represje w tamtym okresie były zgodne z prawem, a władze musiały podjąć interwencję przeciw „kontrrewolucji”.

Natychmiast zareagował na to poseł skrajnie prawicowego Jobbiku Gyorgy Szilagyi, składając na policji zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. 8 czerwca br. węgierski parlament wprowadził do kodeksu kary do trzech lat pozbawienia wolności za negowanie zbrodni komunizmu.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1020
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1019
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1017