Co najmniej 200 tys. Niemców wysłało już na adres Google e-maile, listy i faksy, w których zakazują amerykańskiemu gigantowi internetowemu prezentowania w sieci ich posesji. Będzie je bowiem można obejrzeć już w najbliższych miesiącach, gdy w Internecie pojawią się widoki ulic 20 niemieckich miast na platformie Street View.
Wysłanie kategorycznego protestu pod adresem Google’a zapowiedział wczoraj także Guido Westerwelle, wicekanclerz i szef niemieckiej dyplomacji. Westerwelle nie chce dopuścić do tego, aby na całym świecie oglądano okna jego mieszkania na ekranach komputerów, komórek i innych urządzeń. Jak twierdzi, osobiście nie ma nic do ukrycia, ale protestuje „dla zasady”, w obronie prywatności obywateli RFN.
[srodtytul]Narzędzie dla złodziei[/srodtytul]
Od dwóch lat ulice wielu niemieckich miast przemierzają ople astra przypominające z zamontowanymi na dachu systemami kamer pojazdy księżycowe. Rejestrują wszystko w polu ich widzenia, pełne 360 stopni, z poziomu ulicy. Zaglądają za okienne firanki, do ogrodów i garaży. „Widoczne są dokładnie drzwi wejściowe, luki dachowe, okna piwniczne i urządzenia alarmowe” –ostrzega „Bild Zeitung”.
– Każdy może więc dokładnie przestudiować, w jaki sposób dobrać się do mego domu. Także włamywacze – przekonuje Bodo Ramelow, lider Die Linke, partii lewicy. Wielu jego kolegów, deputowanych Bundestagu wszystkich opcji politycznych, wysłało już swój sprzeciw do Google’a. Domagają się też od rządu podjęcia stanowczych działań zakazujących tego rodzaju ingerencji w życie prywatne.