Gościem okazał się Ladislav Szathmary, poseł Republiki Słowacji w Warszawie, który przybył wygłosić odezwę do swoich rodaków. Protestował w niej przeciw decyzji prezydenta Jozefa Tiso o współudziale Słowacji w napaści na Polskę i wzywał Słowaków od walki z III Rzeszą. – To nasza powinność, abyśmy w tej doniosłej chwili stanęli wszyscy u boku narodu, który walczy za najwyższe ideały ludzkości. (...) Nie możemy podążać za polityką, która musi zhańbić synów narodu słowackiego – mówił.Już 1 września 1939 r. Szathmary napisał list do szefa polskiego MSZ Józefa Becka – wykorzystanie przez Hitlera terytorium Słowacji do ataku na Polskę uznał za hańbę swojego kraju.

Polskie władze pomogły Szathmaremu opuścić Polskę i przez Rumunię dotrzeć o Francji. Rok później mściwe, a jednocześnie bezsilne, władze słowackie w zaocznym procesie skazały go na siedem lat wiezienia. Szathmary wojnę spędził na emigracji. Po upadku Paryża przedostał się Anglii, gdzie wstąpił do dyplomacji czechosłowackiego rządu na wychodźstwie. Był akredytowany jako poseł przy emigracyjnym rządzie Norwegii. Po zakończeniu wojny już miał jechać z Londynu do Oslo jako ambasador Czechosłowacji, ale w ostatniej chwili wezwano go do Pragi. W MSZ coraz większe wpływy zdobywali komuniści, którzy utrącali „reakcję” i lansowali swoich. Szathmarego spychano na margines. 4 grudnia 1946 roku zmarł w Pradze w wieku 51 lat.

Do dziś jego odważny gest czeka na upamiętnienie przez Polskę.