Korea Południowa przeprowadziła największe manewry od ponad 50 lat przy strefie zdemilitaryzowanej dzielącej ją od Korei Północnej. Artyleria, czołgi, helikoptery i samoloty przez dwie godziny ostrzeliwały ostrą amunicją cele na wzgórzach położonych 30 kilometrów od granicy. – Miałem nadzieję, że zapewnimy pokój, wykazując cierpliwość. Okazało się, że to nie działa. Dlatego musimy dać odpowiedź – stwierdził prezydent Korei Południowej Li Miung Bak.

– Te ćwiczenia są przygotowaniem do ataku na Koreę Północną. Jesteśmy gotowi do świętej wojny z użyciem atomowego potencjału odstraszania! – ostrzegł minister ds. sił zbrojnych Korei Północnej Kim Jong Dzun.

Oba państwa koreańskie są formalnie w stanie wojny, bo konflikt z lat 1950 – 1953 zakończył się jedynie zawieszeniem broni. Napięcie między nimi wzrosło po zatopieniu w marcu południowokoreańskiej korwety. Międzynarodowa komisja uznała, że okręt zatopiła północnokoreańska torpeda. Do kolejnego incydentu doszło 23 listopada, gdy wojska Północy wystrzeliły około 200 pocisków artyleryjskich na należącą do Korei Południowej wysepkę Jongpjong, zabijając cztery osoby.

– Władze Korei Południowej chcą teraz pokazać obywatelom, że będą stanowczo reagować na prowokacje. To zrozumiałe. Ale z perspektywy bezpieczeństwa ta strategia jest zła, bo tylko zwiększa ryzyko wybuchu wojny – mówi „Rz” John Feffer z Institute for Policy Studies w Waszyngtonie. Jego zdaniem władze w Seulu ryzykują, bo są silniejsze. – Sytuacja jest asymetryczna. Południe ma sojusz z USA i wielką przewagę militarną, a Północ – o wiele słabszą armię i napięte relacje z Chinami, które są jej jedynym sojusznikiem – tłumaczy Feffer.

Eksperci są zgodni, że gdyby doszło do wojny konwencjonalnej, mniejsza armia Południa, dysponująca najnowocześniejszym uzbrojeniem, bez trudu pokona liczącą milion żołnierzy źle uzbrojoną armię Północy. Wielu analityków uważa, że komunistyczny reżim postanowił zrekompensować sobie słabe uzbrojenie konwencjonalne bombami atomowymi, których ma już kilka. Zdaniem prof. Dzung in Muna z Uniwersytetu Yonsei w Seulu agresywna postawa reżimu wynika też z obawy, że USA mogą zaatakować Koreę Północną taktycznymi ładunkami nuklearnymi.