W raporcie przygotowanym przez szefa izraelskiego Centrum Szymona Wiesenthala, do którego dotarła „Rz”, Polska została zaliczona do kategorii „C”. O dwie kategorie niżej niż Niemcy, które razem ze Stanami Zjednoczonymi dostały od Efraima Zuroffa najlepszą notę – „A”. Wyżej niż Polska uplasowały się również Serbia i Włochy (kategoria „B”).
„Działania pionu śledczego IPN, który ma ścigać sprawców zbrodni, do których doszło podczas niemieckiej okupacji, są dość wątpliwe. Z jednej strony instytut otworzył więcej nowych śledztw niż jakakolwiek inna podobna instytucja na świecie i prowadzi najwięcej takich spraw. Z drugiej strony praktyczne skutki tych działań są niewielkie” – napisał Zuroff.
W raporcie przypomniał, że polskie władze w ostatniej dekadzie postawiły w stan oskarżenia zaledwie dwóch „zbrodniarzy”. Jeden z nich to Henryk Mania, skazany w 2001 roku na osiem lat więzienia, polski funkcyjny z niemieckiego obozu w Chełmnie nad Nerem. Miał on między innymi bić więźniów pejczem, odbierać im kosztowności i wprowadzać do samochodów-komór gazowych. Drugi mężczyzna to postawiony w stan oskarżenia „agent nazistowski Piotr Wieczorek”.
– Działania Polski są niezwykle rozczarowujące! – powiedział „Rz” Efraim Zuroff. – Zapewniam, że nie jestem uprzedzony wobec Polaków. Bardzo bym się cieszył, gdybym mógł za rok dać wam ocenę „A”. Ale niestety to nie moja wina, że nic się u was nie dzieje! Apeluję więc do Instytutu Pamięci Narodowej: weźcie się do roboty! Ścigajcie zbrodniarzy! Grubo ponad 300 śledztw i zaledwie jeden skazany? Tak nie może być – dodał.
IPN rzeczywiście prowadzi obecnie 377 postępowań w sprawie zbrodni dokonanych podczas okupacji niemieckiej. – O postawieniu sprawców większości z nich przed sądem nie może być jednak mowy. Ludzie ci bowiem dawno nie żyją – powiedział „Rz” rzecznik IPN Andrzej Arseniuk. – Nasze śledztwa mają więc albo charakter historyczny, albo ich celem jest zadośćuczynienie dzieciom i wnukom ofiar. Zwracają się one do nas, abyśmy wyjaśnili okoliczności śmierci ich bliskich – dodał.