Ceremonię zaprzysiężenia prezydenta Aleksandra Łukaszenki na czwartą z rzędu kadencję zbojkotowali ambasadorzy krajów Unii Europejskiej i chargé d’affaires misji dyplomatycznej Stanów Zjednoczonych. Europejscy dyplomaci w piątek udali się do litewskiej stolicy i dyskutowali tam o łamaniu praw człowieka przez reżim białoruski i prześladowaniach opozycji. Amerykanin akurat postanowił odwiedzić Grodno.
Białoruskie problemy z demokracją nie przeszkadzają Rosji. Na uroczystości zaprzysiężenia Łukaszenki był obecny rosyjski ambasador, a premier Władimir Putin dzień wcześniej obiecał, że w 2011 roku Mińsk dostanie od Moskwy subsydia w wysokości ponad 4 miliardów dolarów. Głównie w postaci taniej ropy. Putin rozmawiał o tym z szefem białoruskiego rządu Michaiłem Miasnikowiczem.
[srodtytul]Wbrew konstytucji[/srodtytul]
Rosyjskiemu premierowi nie przeszkadzało, że w mińskim areszcie wraz z liderami białoruskiej opozycji przebywają dwaj obywatele jego kraju, zagrożeni wyrokami za udział w proteście w Mińsku po wyborach prezydenckich 19 grudnia. Nie zwrócił uwagi na nie do końca legalny status swojego białoruskiego kolegi. Rzecz w tym, że na stanowisko premiera Białorusi Michaił Miasnikowicz został wyznaczony przez Łukaszenkę 28 grudnia po przedwczesnej dymisji rządu Siarhieja Sidorskiego. Przedwczesnej, bo w uzasadnieniu dymisji Sidorski powołał się na zapis konstytucji przewidujący złożenie dymisji na ręce nowo wybranego prezydenta. Konstytucja stanowi jednak, że nowo wybrany prezydent przystępuje do pełnienia swoich obowiązków dopiero po zaprzysiężeniu. Oznacza to, że przez prawie miesiąc rząd białoruski działał nielegalnie.
– Można by złagodzić to rażące naruszenie konstytucji, gdyby rząd Miasnikowicza uznał, że od 28 grudnia działał w ramach poprzedniej kadencji prezydenckiej i gdyby podał się do dymisji po odczytaniu przez Łukaszenkę tekstu przysięgi – mówi „Rz” białoruski konstytucjonalista i były sędzia Sądu Konstytucyjnego Michaił Pastuchou. Mimo ignorowania procedur konstytucyjnych Łukaszenko zapewnił zebranych w piątek w mińskim Pałacu Republiki przedstawicieli białoruskiej klasy rządzącej oraz elit kulturalnych, naukowych i religijnych, że niedawne „wybory przebiegły zgodnie z prawem krajowym, praktyką międzynarodową i surowymi wymogami zagranicznych obserwatorów”.