Uroczyste msze, podczas których przyjęto nowych wiernych do Kościoła katolickiego, odbywały się w kilkudziesięciu parafiach w Anglii i Walii. W miejscowości Tunbridge Wells anglikańską społeczność opuściło najwięcej, bo aż 75 osób. Przy niewielkiej frekwencji na anglikańskich nabożeństwach ubytek będzie widoczny.
– W naszej społeczności było 40 wiernych. Teraz razem ze mną odeszło dziewięć osób – mówi „Rz" Simon Heans, były anglikański pastor kościoła św. Barnaby z londyńskiej dzielnicy Beckenham.
W obronie wiary
O przejściu na katolicyzm pastor Heans myślał od wielu lat. Początkowo miał nadzieję na zjednoczenie Kościoła anglikańskiego z katolickim, ale w latach 90., kiedy zezwolono na wyświęcanie kobiet, zaczął tracić nadzieję. Początkowo kościelne władze pozwalały jeszcze przeciwnikom liberalnych reform, by ich nie wprowadzali w swoich świątyniach. Ostatnio jednak zapadła decyzja, że w imię jedności Kościoła wszystkich mają obowiązywać te same zasady.
– To dowód, że Kościół anglikański jest na wskroś protestancki. Bardziej jest zainteresowany dostosowywaniem się do współczesnego świata niż zachowywaniem tradycji i pogłębianiem wiary. Dlatego wielu wiernych i duchownych uznało, że jeśli chcą bronić wiary, powinni skorzystać z możliwości powrotu do Kościoła katolickiego – tłumaczy Simon Heans.
Kościół anglikański został utworzony w 1534 r. przez króla Henryka VIII, który zerwał stosunki z Rzymem. Od XVII wieku zaczął się wyraźnie zauważalny trend powrotu do korzeni. W efekcie liturgie anglikańskie bywają często zbliżone do katolickich. W XIX wieku powstał silny ruch postulujący zjednoczenie obu Kościołów. Na jego czele stanął kardynał Henry Newman, anglikański teolog, który przeszedł na katolicyzm. Jednak w latach 90. XX wieku w Kościele anglikańskim doszło do gwałtownych sporów dotyczących m.in. wyświęcania kobiet.