Prawie trzy lata upłynęły od rosyjskiej napaści na Gruzję. Jej niepodległość została zagrożona, a dwie prowincje utracone. Jaka jest sytuacja pańskiego kraju dziś?

Blisko 90 proc. tych prowincji było pod kontrolą rosyjską już przed 2008 r. Zmiana polega na tym, że od wojny Moskwa oficjalnie dąży do ich aneksji. Jeszcze za poprzedniego rządu Rosjanie nie tylko je kontrolowali, ale sterowali wewnętrzną polityką Gruzji. Byli w stanie zablokować każdą decyzję jej władz, rozgrywając krajowe konflikty. Dlatego po zmianie tego stanu, w efekcie rewolucji róż w 2003 r., cały czas prowadzili działania, aby go przywrócić. Zaczęli od embarga energetycznego, aby rozszerzyć je wkrótce na całość gospodarki, zorganizowali wiele prowokacji, których finałem była ostatnia wojna. Cały ten czas sponsorowali terrorystyczne ugrupowania działające w naszym kraju – nie chcę nazywać ich opozycją, gdyż odmawiają uczestnictwa w demokratycznej, wyborczej konkurencji, a prowokują zamieszki  i wzywają do obalenia legalnie wybranych władz. Zresztą Rosjanie sponsorowali także terrorystyczne ataki na nasz kraj, co zostało dobrze udokumentowane nie tylko przez nasze służby wywiadowcze. Pomimo tego Gruzja rozwijała się dobrze. Przed wojną mieliśmy wręcz spektakularne tempo wzrostu gospodarczego. Ustabilizowaliśmy nasz polityczny system i jako jeden z niewielu krajów dawnego ZSRR wyszliśmy z postsowieckiego stadium. Do dziś pozostajemy przykładem udanych reform. Tak więc władzom rosyjskim nie udało się nas zniszczyć i to jest ich kłopot.

Czytaj w tygodniku "Uważam Rze" oraz na uwazamrze.pl