Prezydent wybrany z Sieci

Facebook, Twitter, YouTube nigdy nie były dla polityków tak ważne. Następne wybory rozstrzygną się w Internecie

Publikacja: 22.07.2011 01:34

Prezydent USA Barack Obama i współzałożyciel Twittera Jack Dorsey podczas spotkania w Białym Domu 6

Prezydent USA Barack Obama i współzałożyciel Twittera Jack Dorsey podczas spotkania w Białym Domu 6 lipca. fot. Charles Dharapak

Foto: AP

Mimo że do wyborów prezydenckich zostało jeszcze prawie półtora roku, kandydaci już teraz szykują się do tej najważniejszej politycznej batalii. I nie chodzi tym razem o prawybory w Iowa czy New Hampshire, lecz o przygotowanie się do walki w mediach społecznościowych.

W zorganizowanej w środę pierwszej w historii USA debacie kandydatów na prezydenta prowadzonej za pośrednictwem Twittera wzięło udział sześciu republikanów marzących o pokonaniu w przyszłym roku Baracka Obamy. Na najpoważniejsze pytania – m.in. o dług publiczny, bezrobocie, reformę systemu opieki zdrowotnej czy wojnę w Libii – kandydaci musieli odpowiadać, pamiętając, że maksymalna długość wiadomości to 140 znaków. Wolno im było wysłać więcej niż jeden tweet. Mogli też korzystać z pomocy swoich sztabów, pod warunkiem że nie będą się potem tłumaczyli, iż ich tweet napisał asystent.

Na pytanie, czy Stany Zjednoczone powinny były się angażować w operację przeciwko Muammarowi Kaddafiemu, były gubernator Nowego Meksyku Gary Johnson odpowiedział więc krótko: „Absolutnie nie". Po czym rozwinął swój pomysł na politykę zagraniczną: „Irak, Afganistan, Libia – wycofać się natychmiast!".

Były przewodniczący Izby Reprezentantów Newt Gingrich zmieścił w 140 znakach swój pomysł na naprawę gospodarki. „Kontrola wydatków. Więcej miejsc pracy dla Amerykanów. Powrót do zbalansowanego budżetu, który mieliśmy, gdy byłem przewodniczącym".

Obama 2.0

Twitterowa debata republikanów była rękawicą rzuconą Barackowi Obamie, który dotychczas dużo lepiej niż konserwatyści wykorzystywał nowe media. Prezydent w walce o głosy wyborców już dawno wyszedł poza zwykłą stronę internetową oraz e-maile i esemesy apelujące o zasilanie kampanijnego konta.

Już w 2008 roku Obama zebrał online 500 mln dolarów. Gdy jednak w 2007 roku stawał do walki o Biały Dom, Facebook miał niecałe 20 mln użytkowników, a obecnie ich liczba na całym świecie przekroczyła pół miliarda.

Na początku lipca Obama – nazywany cyfrowym kandydatem – wziął udział w pierwszej konferencji prowadzonej za pośrednictwem Twittera, a pod koniec czerwca zaczął osobiście wysyłać tweety do wyborców. Wpisy Obamy śledzi 9,2 mln osób, a oficjalne konto Białego Domu ponad 2,2 mln. Amerykańskiego prezydenta można również znaleźć na YouTube i Facebooku, gdzie ma 22 mln sympatyków.

– Wybory w 2012 roku będą pierwszymi, w których kandydaci na prezydenta z obu partii będą gotowi i chętni do użycia najbardziej nowoczesnych technologii internetowych do zbierania funduszy na kampanię, docierania z przekazem do wyborców i przekonywania ludzi, by poszli zagłosować – mówi „Rz" Andrew Rasiej, założyciel Personal Democracy Forum i bloga techPresident. com. Zauważa też, że Obama nie wygrał wyłącznie dzięki Internetowi i mediom społecznościowym, ale także z powodu błędów popełnionych przez George'a W. Busha i Johna McCaina. – Ludzie wyrabiają sobie poglądy polityczne, rozmawiając. I dlatego Internet jest tak niezwykle ważny. Mojemu 82-letniemu tacie osobiste dotarcie do 50 osób zajęłoby rok, półtora. Obecnie przekonuje on ich błyskawicznie, wysyłając im e-mailem klipy na YouTubie – dodaje. W 2012 roku można się spodziewać prawdziwego tsunami politycznych klipów tworzonych przez wyborców, które „zmieni medialno-polityczny ekosystem".

Strach przed hakerami

Zarówno demokraci, jak i republikanie zwiększają więc wydatki na reklamy online, tworzą niezłe strony internetowe oraz rozbudowane aplikacje na telefony komórkowe i tablety.

– W wyborach w 2012 roku Internet odegra absolutnie kluczową rolę w rozstrzygnięciu, kto będzie następnym prezydentem USA – mówi „Rz" Jordan Raynor, wiceprezes ds. mediów agencji Engage specjalizującej się w wykorzystaniu mediów w kampaniach politycznych, i podkreśla, że w tych wyborach znaczenie mediów społecznościowych będzie znacznie większe niż kiedykolwiek wcześniej. Nawet szykując się do walki w prawyborach w Iowa i New Hampshire, politycy będą zdaniem ekspertów bazować na kampanii internetowej, próbując za pośrednictwem nowych mediów zapewnić sobie zwycięstwo w tradycyjnie najważniejszych stanach.

Według ekspertów na przeniesienie samego procesu głosowania do Internetu trzeba będzie jednak jeszcze długo poczekać. Wskazują między innymi na ryzyko przechwycenia e-maili z głosami lub możliwość ataku hakerów. – Sądzę, że na prezydenta przez Internet będą głosować dopiero wnuki obecnych polityków – prognozuje Andrew Rasiej.

Mimo że do wyborów prezydenckich zostało jeszcze prawie półtora roku, kandydaci już teraz szykują się do tej najważniejszej politycznej batalii. I nie chodzi tym razem o prawybory w Iowa czy New Hampshire, lecz o przygotowanie się do walki w mediach społecznościowych.

W zorganizowanej w środę pierwszej w historii USA debacie kandydatów na prezydenta prowadzonej za pośrednictwem Twittera wzięło udział sześciu republikanów marzących o pokonaniu w przyszłym roku Baracka Obamy. Na najpoważniejsze pytania – m.in. o dług publiczny, bezrobocie, reformę systemu opieki zdrowotnej czy wojnę w Libii – kandydaci musieli odpowiadać, pamiętając, że maksymalna długość wiadomości to 140 znaków. Wolno im było wysłać więcej niż jeden tweet. Mogli też korzystać z pomocy swoich sztabów, pod warunkiem że nie będą się potem tłumaczyli, iż ich tweet napisał asystent.

Pozostało 80% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1020