„Łużkow, gdy był merem Moskwy, wiele zrobił dla Sewastopola. Zasłużył na przychylność mieszkańców półwyspu. Lubią go tak samo, jak naród sowiecki lubił Włodzimierza Lenina" – napisali w apelu do Janukowycza działacze organizacji Sewastopol-Krym-Rosja. Przypomnieli prezydentowi, że Łużkow był gotów zainwestować w rozwój półwyspu 10 mld dolarów.
„W ukraińskiej i krymskiej historii był precedens, gdy na czele krymskiego rządu stanął rosyjski fachowiec Jewgienij Saburin (były minister gospodarki – red.). Jego rządy były najbardziej skuteczne w tym regionie w czasach ZSRR" – uznała rosyjska organizacja.
Łużkow, który popadł w niełaskę Kremla, miałby zastąpić zmarłego 17 sierpnia Wasyla Dżartę związanego z rządzącą Partią Regionów Janukowycza. Jak pisała ukraińska gazeta „Segodnia", Dżarta odegrał na półwyspie znaczącą rolę: ustabilizował sytuację polityczną, doszedł do porozumienia z Tatarami, którzy zajmowali ziemie opuszczone 60 lat temu w wyniku przymusowej deportacji, a także „poskromił" prawosławnych Kozaków prowokujących społeczność muzułmańską ustawianiem krzyży, także w miejscach pochówku Tatarów.
– Łużkow jest gorącym zwolennikiem połączenia Sewastopola z Rosją. Z punktu widzenia rosyjskiej szowinistycznej organizacji właśnie tym zasłużył na urząd szefa krymskiego rządu. To absurd, ale rosyjskie organizacje wspierane finansowo przez Kreml muszą udowodnić, że są aktywne – mówi „Rz" Mustafa Dżemilew, przywódca krymskiej społeczności tatarskiej.
W 2008 r. ukraińska Służba Bezpieczeństwa zabroniła Łużkowowi wjazdu na Ukrainę. Powodem były jego oświadczenia, że Sewastopol powinien wrócić do Rosji. Zakaz przestał obowiązywać po dojściu do władzy Janukowycza.