Piotr Jendroszczyk z Berlina
Po raz trzeci od swego wyboru na papieża Benedykt XVI stanął wczoraj na ziemi ojczystej. Po raz pierwszy w stolicy Niemiec.
W Bundestagu przemawiał jako szef państwa watykańskiego i biskup Rzymu, poświęcając swe głęboko filozoficzne rozważania pojęciom prawa i sprawiedliwości. Jak oczekiwano, nie wykorzystał trybuny parlamentarnej do zajęcia stanowiska na temat konkretnych problemów społecznych czy politycznych, a nawet kościelnych.
Tym niemniej zaskoczył obecnych ostrzeżeniem przed egoistycznym pojmowaniem zjawisk społecznych opartym na pozytywistycznych ideach naukowych. Pozytywnie odniósł się do ruchu ekologicznego chroniącego naturę, której częścią jest człowiek. Odebrane to zostało jako krytyka manipulacji genetycznych oraz technik preinplantacyjnych. – Było to przemówienie profesora teologii, jakim nie przestał być Josef Ratzinger – brzmiały komentarze niemieckich mediów.
Wezwanie do reform
Uroczystość w parlamencie zbojkotowało kilkudziesięciu deputowanych, uznając obecność Ojca Świętego w Bundestagu za naruszenie konstytucyjnej zasady rozdziału Kościoła od państwa. W chwili gdy Benedykt XVI snuł tam filozoficzno-teologiczne rozważania, na pobliskim bulwarze Unter den Linden przechodziła wielotysięczna demonstracja pod hasłem „Bez władzy dogmatów". Przypominała paradę równości organizowaną co roku przez środowiska homoseksualistów. Ich organizacje były też siłą motoryczną wczorajszego protestu, do którego przyłączyły się dziesiątki innych organizacji, począwszy od anarchistów poprzez stowarzyszenia ofiar seksualnych nadużyć w instytucjach kościelnych, a na licznych organizacjach ateistów skończywszy. – To normalne w wolnym społeczeństwie – ocenił papież jeszcze przed przybyciem do Berlina.