Tuż po powrocie wezwał do zawieszenia broni pomiędzy siłami lojalnymi wobec niego i opozycją. – Rozwiązaniem nie są lufy karabinów czy pistoletów, ale dialog i powstrzymanie przelewu krwi – oświadczył. Podczas trwających od stycznia protestów przeciwko jego władzy zginęło ok. 450 osób.
Przyjazd prezydenta wywołał od razu niepokoje w stolicy. – Ludzie będą bardzo źli, myśleliśmy, że już po nim... – mówił dziennikarzom Zakaria, jeden z uczestników antyprezydenckich demonstracji. – Właściwie to się cieszę, że wrócił, lepiej, jak obalimy reżim ostatecznie – dodał.
Zdaniem ekspertów, jeśli Saleh będzie chciał utrzymać władzę, dojdzie do ostrych starć. Niewykluczone jednak, że formalnie złoży dymisję. – Powrót akurat teraz może oznaczać, że chce użyć siły do rozwiązania konfliktu. To niebezpieczne – uważa Abdulghani al Iryani z Ruchu Przebudzenia Demokratycznego. Według Ghanema Nuseibeha z londyńskiego instytutu Cornerstone Global prezydent działa w porozumieniu z saudyjskim królem Abdullahem. Arabia Saudyjska chce bowiem stabilizacji w regionie.