Ustawa zakłada utworzenie Komisji Prawdy, której jedynym celem ma być dokładne odtworzenie najnowszej historii kraju. Musi jeszcze trafić do Senatu i uzyskać podpis Dilmy Rousseff, ale z tym ostatnim nie będzie problemów. Lewicowa prezydent Brazylii jako studentka angażowała się w działalność lewicowych organizacji walczących przeciwko rządom wojskowych. Ten rozdział jej życia jest otoczony tajemnicą, wiadomo jednak, że uczyła się strzelać, choć twierdzi, że nigdy nie wykorzystała tej umiejętności. W 1970 roku została zatrzymana. Przez trzy tygodnie była torturowana, między innymi za pomocą elektrowstrząsów. Potem spędziła prawie trzy lata w więzieniu.
Mało czasu, dużo pracy
Dilma Rousseff, która śledziła obrady parlamentu z Nowego Jorku, gdzie odbywa się Zgromadzenie Ogólne ONZ, podkreślała wagę powstania komisji dla poprawy wizerunku jej kraju w świecie. Ustawa została przyjęta dzięki jej mediacji. Cały czas była w kontakcie z deputowanymi. W ostatniej chwili trzeba było wprowadzić do tekstu poprawki, by zyskać aprobatę opozycji. W efekcie został przyjęty jednogłośnie.
Komisja Prawdy złożona z siedmiu członków mianowanych przez szefową państwa ma badać jeden po drugim przypadki ciężkich naruszeń praw człowieka w Brazylii w latach 1946 – 1988. Ma na to tylko dwa lata. Będzie zbierać informacje od osób, które dobrowolnie się do niej zgłoszą, ale też studiować dokumenty mające klauzulę tajności. Zdaniem krytyków ustawy prace komisji powinny skupić się wyłącznie na 21 latach dyktatury, bo zważywszy na jej szczupły skład, trudno będzie jej po dwóch latach działalności przedstawić solidny, wyczerpujący raport o 42 latach dziejów Brazylii.
Dlaczego dopiero teraz
W Chile proces rozliczania rządów wojskowych dobiega końca, w Argentynie główni winni naruszeń praw człowieka usłyszeli wyroki, Komisje Prawdy powstały w tych krajach natychmiast po przywróceniu demokracji. Dlaczego Brazylia zabiera się do tego dopiero teraz, a zwolennicy zbadania przeszłości napotykają tyle przeszkód?
Represje wobec lewicowych rebeliantów i ich sympatyków nie były w Brazylii aż tak brutalne jak w innych krajach regionu i nie miały takiej skali, a z powodu dynamicznego rozwoju gospodarczego kraju rządy wojskowych popierała duża część społeczeństwa. Jednak wojskowi i tak nie chcieli zgodzić się na utworzenie Komisji Prawdy, bo obawiali się pociągnięcia do odpowiedzialności. Ustawa przeszła w Kongresie wyłącznie dlatego, że nie znosi amnestii z 1979 roku, która uniemożliwia karanie winnych naruszeń praw człowieka z czasów dyktatury. Przynajmniej na razie, bo jak pokazuje przykład Argentyny, takie gwarancje bezkarności nigdy nie są wieczne.