Decyzja o budowie 1100 domów na terenie okupowanej części Jerozolimy została ogłoszona kilka dni po wielkiej bitwie w ONZ w sprawie wniosku o przyznanie niepodległości Palestynie. Izrael usilnie zabiegał wówczas, aby USA i UE zablokowały inicjatywę. Przekonywał, że pokój może zostać zawarty tylko poprzez negocjacje pokojowe, a nie poprzez jednostronne działania i fakty dokonane.
Gdy więc Izrael ogłosił teraz o budowie nowych domów, na zachodnich salonach politycznych zapanowało oburzenie. – Decyzja Izraela jest kontrproduktywna wobec naszych działań zmierzających do wznowienia negocjacji pokojowych. Od dawna ostrzegamy obie strony przed podejmowaniem działań, które podważają zaufanie. Szczególnie w Jerozolimie, gdzie mogą zostać odebrane jako prowokacja – powiedziała sekretarz stanu USA Hillary Clinton.
W podobnym tonie wypowiedziała się szefowa unijnej dyplomacji Catherine Ashton.
– Z głębokim żalem przyjęliśmy decyzję Izraela. Należy ją jak najszybciej odwołać – powiedziała. Szef dyplomacji Wielkiej Brytanii William Hague przypomniał zaś, że rozbudowa osiedli żydowskich jest sprzeczna z prawem międzynarodowym i wszelkimi umowami.Najbardziej oburzeni są Palestyńczycy. – Ta sprawa chyba już ostatecznie pokazała światu, z kim ma do czynienia. Izrael nie chce pokoju. Izrael chce zagrabić ziemię Palestyńczyków, budując na niej swoje osiedla. Mamy nadzieję, że Zachód wyciągnie z tego konsekwencje podczas głosowania w Radzie Bezpieczeństwa ONZ – powiedział „Rz" palestyński polityk Mustafa Barguti.
Niedługo Rada będzie musiała zdecydować, czy przyjąć, czy odrzucić palestyński wniosek. Chiny i Rosja są za, ale USA i państwa Europy do tej pory były za jego odrzuceniem. – Myślę, że Europejczycy teraz muszą zmienić zdanie. Co zrobią USA? Nie wiadomo. Kongres jest w końcu pod kontrolą Izraela. Może jednak teraz, gdy Ameryka została ośmieszona i oszukana przez Izrael, kraj ten wreszcie zdejmie proizraelskie klapki z oczu – uważa Barguti.