Chiny zapraszają Kima

Pekin chce ułatwić przekazanie władzy nowemu przywódcy Korei Północnej

Publikacja: 21.12.2011 19:45

Koreańczycy oddają hołd zmarłemu przywódcy

Koreańczycy oddają hołd zmarłemu przywódcy

Foto: AFP

Chiny przejęły dyplomatyczną inicjatywę, aby zapewnić stabilność w wyposażonej w broń nuklearną Korei Północnej. Chiński minister spraw zagranicznych rozmawiał już m.in. z szefami dyplomacji Korei Południowej, Japonii i USA.

– Zachowanie pokoju i stabilności na Półwyspie Koreańskim jest w interesie wszystkich stron – przekonywał Jiang Yechi.

Hu Jintao odwiedził zaś Ambasadę Korei Północnej w Pekinie, by wpisać się do księgi kondolencyjnej. Zdaniem obserwatorów ten gest ze strony chińskiego przywódcy świadczy o tym, że Chiny chcą utrzymać z Pjongjangiem jak najlepsze relacje.

Nie tylko Pekin obawia się, że po śmierci Kim Dzong Ila kraj może się pogrążyć w chaosie. Najmłodszy syn przywódcy Kim Dzong Un, który został namaszczony na następcę, nie ma doświadczenia i nie cieszy się autorytetem w złożonej z generałów wojskowej radzie rządzącej krajem. Eksperci sądzą, że w okresie przejściowym będzie mu pomagał jego niezwykle wpływowy wuj Jang Song Taek. To jednak tylko spekulacje, bo żaden wywiad nie ma wglądu w to, co dzieje się wewnątrz reżimu.

Chińskie władze, zamiast czekać na rozwój wydarzeń, wyraźnie chcą więc pomóc Kim Dzong Unowi umocnić władzę. W środę Pekin ogłosił, że oczekuje wizyty nowego przywódcy. Kim Dzong Un był już w Chinach, ale nieoficjalnie. Najprawdopodobniej towarzyszył ojcu podczas jednej z jego czterech wizyt, jakie ten złożył w Chinach w ciągu ostatnich 18 miesięcy życia.

– Zaproszenie dla nowego przywódcy to bardzo ważny sygnał. Nie wiemy, jaki jest układ sił między nim, jego wujem a armią. Chiny pokazują, że stawiają na oficjalnego następcę – mówi „Rz" Aidan Foster-Carter, ekspert ds. Korei Północnej z Uniwersytetu w Leeds.

– Do tej pory sojusz między Chinami i Koreą Północną polegał raczej na współpracy obu armii, a mniej na kontaktach między politykami. Zapraszając Kim Dzong Una do Pekinu, władze dają do zrozumienia, że północnokoreańscy generałowie zaakceptowali już nowego przywódcę – tłumaczy „Rz" Paul French, założyciel Acces Asia, firmy zajmującej się wywiadem gospodarczym w regionie.

Chiny są najbliższym sojusznikiem Korei Północnej. Odizolowany od świata reżim był w stanie przetrwać tylko dzięki wymianie handlowej z tym krajem i chińskim inwestycjom. Pekin był jednak rozczarowany, że mimo ogromnego wsparcia gospodarczego i politycznego ma tak niewielki wpływ na zachowanie władz w Pjongjangu.

Rok temu sensację wzbudziło opublikowanie przez portal WikiLeaks depeszy, z której wynikało, że Chiny byłyby skłonne zaakceptować zjednoczenie Korei Północnej i Południowej. Oznaczałoby to dla Pekinu utratę nieobliczalnego, ale ważnego sojusznika, który stanowi strefę buforową przed amerykańskimi wpływami w regionie.

– To była przestarzała informacja. Być może z bólem, ale Pekin podjął wcześniej decyzję, że będzie się starał zachować status quo w Korei Północnej. Dlatego chciał przekonać Kim Dzong Ila do reform gospodarczych, takich, jakie wprowadzono w Chinach. Poprawa sytuacji ekonomicznej pozwoliłaby utrzymać się reżimowi, a Pekin czerpałby z tego zyski polityczne i gospodarcze – mówi Aidan Foster-Carter.

– Dla Chin przetrwanie reżimu w Pjongjangu jest priorytetem. Nerwowo reagują na wzrost aktywności USA w regionie, budowę bazy w Australii, sprzedaż broni Tajwanowi i otwarcie w relacjach z Birmą. Chiny uważają, że Ameryka próbuje je otaczać – tłumaczy dr Paul French.

Zdaniem ekspertów w regionie nikt nie jest gotowy na upadek reżimu. Oznaczałby miliony uchodźców i konieczność wydania bilionów dolarów na powtórne zjednoczenie obu Korei. Japonia dała jednak do zrozumienia, że główny ciężar stabilizowania sytuacji powinny wziąć na siebie właśnie Chiny. Tokio nie chce się angażować, dopóki nie zostanie wyjaśniona sprawa Japończyków porwanych przez północnokoreański reżim.

 

 

Chiny przejęły dyplomatyczną inicjatywę, aby zapewnić stabilność w wyposażonej w broń nuklearną Korei Północnej. Chiński minister spraw zagranicznych rozmawiał już m.in. z szefami dyplomacji Korei Południowej, Japonii i USA.

– Zachowanie pokoju i stabilności na Półwyspie Koreańskim jest w interesie wszystkich stron – przekonywał Jiang Yechi.

Pozostało 92% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021