Sensację wzbudził krótki film, który pojawił się w Internecie. Przedstawia jednego z obserwatorów, który rozmawia na ulicy Dery ze wzburzonymi opozycjonistami.
– Rządowi snajperzy strzelają do nas z dachów! – mówi Syryjczyk. – Snajperzy? Nie musisz mi o nich mówić. Widziałem ich na własne oczy – odpowiada obserwator. – O wszystkim tym poinformujemy Ligę Arabską. Zażądamy, aby snajperzy zniknęli w ciągu 24 godzin.
Minęły 24 godziny, potem 48. A snajperzy wcale z dachów nie zniknęli. Mało tego, szef misji obserwatorów, sudański generał Mustafa al Dabi, wystąpił z oświadczeniem, według którego... jego ludzie żadnych strzelców wyborowych na dachach nie widzieli. – To, co ten człowiek mówił, było tylko jego przypuszczeniem – powiedział cytowany przez BBC al Dabi.
Wywołało to oburzenie opozycji, która oskarża generała o to, że sprzyja prezydentowi Baszarowi Asadowi i z premedytacją „nie dostrzega" jego zbrodni. Na przykład w czwartek gen. al Dabi odwiedził miasto Homs, w którym bezpieka dopuściła się wyjątkowo brutalnych czynów. – Rzeczywiście w kilku miejscach widziałem spory bałagan, ale nic przerażającego – oświadczył po powrocie generał.
Według opozycji pomysł postawienia al Dabiego na czele misji obserwatorów to nieporozumienie. Od lat służy on bowiem wiernie tamtejszemu dyktatorowi Omarowi Baszirowi. Amnesty International podejrzewa generała o masowe łamanie praw człowieka w regionie Darfur.