Korespondencja z Rzymu
O tym, że włoscy parlamentarzyści zarabiają najlepiej w Unii, Włochy wiedzą od czterech i pół roku, gdy ukazał się przebój wydawniczy „Kasta", w którym dwóch dziennikarzy „Corriere della Sera" opisało ogromne zarobki i przywileje wybrańców narodu zasiadających we władzach obieralnych wszystkich szczebli, szczególnie deputowanych i senatorów. Obietnica zdecydowanej walki z patologią pomogła Silviowi Berlusconiemu wygrać wybory w 2008 r. Od tej pory mimo różnych prób praktycznie nie udało się zmienić niczego.
Ostatnią podjął w lipcu ubiegłego roku Berlusconi. Powołał specjalną komisję, która miała wyliczyć średnią zarobków parlamentarzystów w sześciu najbogatszych krajach Unii. Włoscy parlamentarzyści, którym zgodnie z zasadami demokracji rząd pensji ustalać nie może, mieli do tego poziomu obniżyć własne apanaże.
W skład komisji wszedł jako przewodniczący prof. Enrico Giovannini – szef Instytutu Statystycznego (odpowiednik polskiego GUS), wykładowca uniwersytetu Tor Vergata w Rzymie, ekspert ds. statystyki ONZ i Unii Europejskiej w jednej osobie. Towarzyszy mu pięć innych sław naukowych.
Nowy premier prof. Mario Monti potwierdził skład tej komisji i poprosił o zakończenie prac do 31 grudnia 2011 r. Otrzymał w poniedziałek 37-stronicowy dokument pełen tabelek porównawczych wraz z wnioskiem: „Mimo wytężonej pracy, biorąc również pod uwagę delikatność materii, komisja nie jest w stanie przedstawić wymaganych od niej wyliczeń".