Rzecznik sił ISAF potwierdził istnienie dokumentu, o którym poinformowała BBC i brytyjski „The Times". „To nie jest analiza, lecz kompilacja zeznań przesłuchiwanych talibów" – tłumaczył podpułkownik Jimmie Cummings. Według brytyjskich mediów raport powstał na podstawie 27 tys. przesłuchań rebeliantów w bazie Bagram. Wielu z nich mówiło wprost, że otrzymywali pomoc od pakistańskich służb ISI.
– To, że różne struktury pakistańskiego państwa są zaangażowane we wspieranie talibów, jest faktem i wiadomo o tym od dziesięciu lat. Efektem jest nie tylko wzmocnienie talibów w Afganistanie, ale też kryzys w relacjach pakistańsko-amerykańskich – mówi „Rz" Daniel Korski z European Council on Foreign Relations w Londynie.
Islamabad był jedną z nielicznych stolic, które uznawały reżim talibów, którzy rządząc Afganistanem w latach 1996 – 2001, udzielili schronienia przywódcom al Kaidy. Pakistańscy eksperci tłumaczą, że ich kraj stoczył trzy wojny z Indiami i nie mógł sobie pozwolić na złe stosunki także z drugim sąsiadem. Po zamachach
z 11 września prezydent Perwez Muszarraf pod presją USA poparł wojnę z terroryzmem. Zdaniem zachodnich analityków pakistańskie służby ISI nie zerwały jednak kontaktów z talibami.
Islamabad konsekwentnie zaprzeczał. Wiarygodność Pakistanu runęła, kiedy w maju 2011 roku amerykańscy komandosi zabili przywódcę al Kaidy Osamę bin Ladena w imponującej rezydencji w garnizonowym mieście Abbottabad, 100 kilometrów od pakistańskiej stolicy. Stosunki między Islamabadem a Waszyngtonem sięgnęły dna. Kiedy w październiku podczas nalotu NATO zginęło 24 pakistańskich żołnierzy, Islamabad zawiesił współpracę z USA.