Legenda głosi, że kiedy John Cabot dobijał do brzegów Nowej Fundlandii w 1497 r., wody wokół wyspy były tak gęste od ryb, że jego statek utknął w nich, jakby osiadł na mieliźnie. Gdy opowieści Cabota dotarły do Starego Świata, Nowa Fundlandia na całe stulecia stała się ziemią obiecaną dla osadników zjeżdżających tam, żeby zbić fortunę. Nie na złocie, tylko na dorszu. Pierwotni mieszkańcy wyspy, Beothukowie, zostali wypchnięci z wybrzeża w interior i wyginęli pozbawieni swojego tradycyjnego pożywienia – ryb. W roku 1992 skończyły się one jednak również dla potomków osadników. Nowofundlandzki dorsz przestał istnieć. Kutry wracały z połowów puste, aż rząd Kanady zamknął martwe łowiska, likwidując tym samym cały przemysł. Pracę straciło ponad 40 tys. ludzi. Dziś europejskie morza i rybacy stoją na krawędzi przepaści, w którą 20 lat temu runęła Nowa Fundlandia.
Chciwość i głupota
Reformowanie Wspólnej Polityki Rybackiej (WPRyb), za co wzięła się komisarz do spraw rybołówstwa Greczynka Maria Damanaki, ma potrwać do końca 2013 r. Damanaki zapowiada walkę z rybackimi kartelami, ograniczenie wyniszczających ekosystemy metod odławiania i surowe limity połowowe. Od jej skuteczności w dużym stopniu zależy, czy europejskie morza nie zamienią się w pozbawione ryb, za to pełne meduz bajora i czy pracy nie straci prawie 145 tys. unijnych rybaków oraz drugie tyle ludzi zatrudnionych w przetwórstwie (dane Eurostatu). Już w 2006 r. magazyn „Science" donosił, że jeśli nic się nie zmieni, za 40 lat europejskie akweny będą puste. Jak wynika z raportu Trybunału Obrachunkowego UE, który wylądował właśnie na biurkacheuroposłów, 90 proc. żywych zasobów mórz Unii jest ogołacanych przez nadmierne połowy. Jeden z najbardziej dramatycznych przykładów to tuńczyk błękitnopłetwy, którego migracja z Atlantyku do Morza Śródziemnego przez trzy tysiące lat zapewniała byt społecznościom rybackim znad Cieśniny Gibraltarskiej. W ostatnich 20 latach jego populacja zmniejszyła się o 80 proc.
Takich miejsc jak Gibraltar jest w Europie więcej. Wspomniany raport szacuje, że aby ratować sytuację, powinno się natychmiast zamknąć co trzecie łowisko. Jak pokazuje przykład Nowej Fundlandii – gdzie do dziś stad dorszy nie udało się odnowić – wkrótce może być za późno. Larry Tremblet, nowofundlandzki rybak, cytowany w książce Charlesa Clovera „End of the Line", radzi: „Podejmujcie drastyczne kroki od razu. [...] My nie robiliśmy nic do samego końca. Nasze rybołówstwo zniknęło przez chciwość i głupotę".