Cuda nad urną od Syrii po Turkmenistan

Do fałszerstw wyborczych. dochodzi zarówno w państwach dyktatorskich, jak i w określających się jako demokratyczne

Publikacja: 01.03.2012 01:25

Syryjczycy podczas referendum

Syryjczycy podczas referendum

Foto: AFP

Niedawne syryjskie referendum w sprawie zmian w konstytucji zostało sfałszowane – twierdzą zachodni komentatorzy. Według władz aż 89 procent głosujących poparło zmiany. Tymczasem w Syrii codziennie giną ludzie, trwają walki. Podczas referendum przy oddawaniu głosu nie trzeba się było podpisywać, a komisje nie miały spisów wyborców, można więc było głosować wielokrotnie. Dyplomaci oceniali frekwencję w stolicy na 5 proc. Niezależnych obserwatorów nie było.

Ludzie prezydenta Baszara Asada i tak zachowali wstrzemięźliwość. W 2002 roku w Iraku odbyło się referendum w sprawie przedłużenia rządów prezydenta Saddama Husajna o kolejnych siedem lat. Było 11 445 638 uprawnionych do głosowania i – jak oświadczył Izzat Ibrahim, wiceszef Rady Rewolucyjnego Dowództwa – wszyscy głosowali „za".

Takie wyniki muszą być efektem oszustw. Dochodzi do nich nie tylko w państwach dyktatorskich, jak Korea Północna, gdzie w wyborach do Najwyższego Zgromadzenia Przedstawicieli Ludowych wzięło udział 99,98 procent uprawnionych, a kandydaci otrzymali 100 procent głosów.

Dwa tygodnie temu świat zadziwiły wyniki wyborów w Turkmenistanie. Uczestniczyło w nich 96,7 procent uprawnionych, a prezydent Kurbankuły Berdymuchamedow otrzymał 97,1 procent głosów. Zdaniem władz to efekt „rozwoju głębokich procesów demokratycznych i poszerzenia praw i swobód obywateli". Berdymuchamedow i tak nie osiągnął jeszcze wyników swego poprzednika Turkmenbaszy, który w 1992 roku dostał 99,5 procent głosów.

Rekordowe poparcie można też uzyskać w niektórych regionach Rosji. W grudniu 2011 roku kremlowska Jedna Rosja dostała w Czeczenii 99,5 procent głosów. To lepszy wynik niż ten, który uzyskał tam prezydent Dmitrij Miedwiediew w marcu 2008 roku (88 procent głosów). Za to w sąsiedniej Inguszetii miał 91,7 procent poparcia. Na tym tle blado wypada lider Białorusi Aleksander Łukaszenko oskarżany o fałszowanie wyborów – w grudniu 2010 roku dostał 79,7 procent głosów.

– Społeczeństwo postsowieckie jest słabo przygotowane do demokracji – mówi „Rz" białoruski politolog Walery Karbalewicz. – A władza robi to, na co jej pozwala społeczeństwo – dodaje. Switłana Kononczuk z Ukraińskiego Niezależnego Centrum Badań Politycznych podkreśla, że do fałszerstw dochodzi, gdy władza jest skoncentrowana np. w rękach prezydenta. – Nawet opozycja nie chce wówczas demokratyzacji, bo woli być silna po przejęciu władzy – mówi „Rz". Dotyczy to nie tylko byłego ZSRR.

Niedawne syryjskie referendum w sprawie zmian w konstytucji zostało sfałszowane – twierdzą zachodni komentatorzy. Według władz aż 89 procent głosujących poparło zmiany. Tymczasem w Syrii codziennie giną ludzie, trwają walki. Podczas referendum przy oddawaniu głosu nie trzeba się było podpisywać, a komisje nie miały spisów wyborców, można więc było głosować wielokrotnie. Dyplomaci oceniali frekwencję w stolicy na 5 proc. Niezależnych obserwatorów nie było.

Pozostało jeszcze 80% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1185
Świat
„Kamień Pamięci dla Polski” w Berlinie – niedokończony i bez jasnego przekazu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1184
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1183
Świat
Trump podarował Putinowi czas potrzebny na froncie