Wspólne patrole, wzmożone kontrole, a nade wszystko zwiększenie liczby niemieckich policjantów oraz funkcjonariuszy straży granicznej to nowe rozwiązania, które mają uszczelnić polsko-niemiecką granicę w czasie Euro 2012.
Niemieckie media piszą od tygodni o tym, że granica ta jest wyjątkowo dziurawa i staje się kanałem przerzutowym kradzionych w Niemczech samochodów, traktorów i wielu drobnych sprzętów.
Euro 2012 jest więc doskonałą okazją do zaostrzenia reżimu na granicy. Obowiązywać będzie od 4 czerwca do 1 lipca. Jak tłumaczył wczoraj Jacek Cichocki, szef MSW, wzmożona kontrola będzie miała charakter punktowy, co oznacza, że nie będą nią objęci wszyscy przekraczający granicę.
Będą kontrolowane pojazdy, co do których istnieje podejrzenie, iż znajdują się w nich osoby w Polsce niepożądane. To ma być zapora dla zagranicznych kiboli.
Niemcy mają jednak nadzieję, że graniczny filtr działać będzie także skutecznie w odniesieniu do kradzionych w Niemczech samochodów, traktorów, kosiarek i wielu innych sprzętów, które od lat giną bez śladu w pasie przygranicznym. Nie tylko na granicy z Polską, ale także z Czechami. – To efekt Schengen – twierdzą mieszkańcy nadgranicznych miejscowości, zwracając uwagę na niezwykły wzrost wszelakich kradzieży po zniesieniu kontroli granicznych pod koniec 2007 roku.
– Od tego czasu zanotowaliśmy 250-procentowy wzrost kradzieży – informuje „Rz" Rudi Sonntag, rzecznik graniczącej z Polską Brandenburgii. Przyznaje, że ostatnio spadła liczba skradzionych samochodów, lecz za to ginie wszystko inne, co przedstawia jakąkolwiek wartość.
Kto kradnie
Nie sposób ustalić, ile z tych przestępstw jest dziełem Polaków, ile Niemców i innych nacji. Coś niecoś wiadomo jedynie o tym, kto kradnie samochody. Z tych nielicznych złodziei, których udało się zatrzymać na gorącym uczynku, prawie trzy czwarte to Polacy i Litwini.
Nikt nie ma złudzeń, że istnieje ścisły związek pomiędzy wejściem Polski do Schengen i falą przestępstw na granicy. Dotyczy to oczywiście także Czech, o czym pisał niedawno tygodnik „Der Spiegel", udowadniając, iż mieszkańcy Saksonii wydani zostali „na pastwę rabusiów". Dwie trzecie długości granicy Saksonii przypada na Czechy, a jedna trzecia na Polskę. Jednak to na „polskim" odcinku ginie najwięcej samochodów. W roku ubiegłym 306, o 11 więcej niż rok wcześniej. Na pograniczu czeskim ukradziono w roku ubiegłym 200 aut, o 51 mniej niż w 2010 roku.