Sekretna wojna Ameryki z Al Kaidą rozgrywa się w Jemenie

Ata­ki na Ame­ry­kę al Ka­ida szy­ku­je w Je­me­nie. Nie­uda­ne. Na do­da­tek w przy­go­to­wa­niach do ostat­nie­go prze­szka­dzał współ­pra­cu­ją­cy z CIA agent

Publikacja: 09.05.2012 20:32

Jemeńska armia rządowa próbuje odbić prowincję Abjan, którą kontrolują fundamentaliści wraz z przywó

Jemeńska armia rządowa próbuje odbić prowincję Abjan, którą kontrolują fundamentaliści wraz z przywódcami plemiennymi

Foto: AFP

Je­men, naj­bied­niej­szy arab­ski kraj, to świet­ne miej­sce dla ta­jem­ni­czych ope­ra­cji. Dla ter­ro­ry­stów i dla wal­czą­cych z ni­mi Ame­ry­ka­nów, któ­rych nikt nie wi­dzi, bo ata­ku­ją z po­wie­trza, z sa­mo­lo­tów bez­za­ło­go­wych. Są tam i pu­sty­nie, gro­ty, i nie­do­stęp­ne pła­sko­wy­że. Ale i gę­sto za­bu­do­wa­ne mia­sta, ze sto­łecz­ną dwu­mi­lio­no­wą Sa­ną włącz­nie, gdzie jest naj­pięk­niej­sza arab­ska sta­rów­ka.

Kon­flik­ty, któ­re w Je­me­nie wy­bu­cha­ją, już trud­no zli­czyć. Re­wo­lu­cja, któ­ra nie­daw­no oba­li­ła pa­nu­ją­ce­go prze­szło trzy de­ka­dy pre­zy­den­ta Ale­go Ab­dul­la­ha Sa­le­ha, by­ła jed­nym z ła­god­niej­szych. Wal­czą se­pa­ra­ty­ści, szy­ic­cy re­be­lian­ci, przy­wód­cy ple­mien­ni. I – co z punk­tu wi­dze­nia Za­cho­du naj­waż­niej­sze (bo naj­groź­niej­sze) – al Ka­ida. Ni­gdzie nie jest tak sil­na jak tam, choć w cią­gu ostat­nich kil­ku­na­stu mie­się­cy otrzy­ma­ła wie­le do­tkli­wych cio­sów, kil­ku przy­wód­ców zgi­nę­ło od ame­ry­kań­skich ra­kiet.

Wie­le wska­zu­je na to, że te­raz otrzy­ma­ła cios jesz­cze do­tkliw­szy, Ame­ry­ka­nie po­zna­li spo­ro jej se­kre­tów. Dzię­ki agen­to­wi z za­przy­jaź­nio­nej Ara­bii Sau­dyj­skiej, są­sia­da Je­me­nu.

Wie­ści o tej nie­zwy­kle istot­nej dla wal­ki z is­lam­ski­mi ter­ro­ry­sta­mi ope­ra­cji wy­cie­ka­ły od kil­ku dni. Naj­pierw w ame­ry­kań­skich me­diach po­ja­wi­ła się in­for­ma­cja, że w Je­me­nie przy­szy­ko­wa­no ko­lej­ny za­mach na Ame­ry­kę. Ko­lej­ny ter­ro­ry­sta wy­ru­szył stąd, by wy­sa­dzić się w sa­mo­lo­cie le­cą­cym do jed­ne­go z ame­ry­kań­skich miast. Nie do­le­ciał, na­wet nie wsiadł do sa­mo­lo­tu. Wia­do­mo, że za­mach miał być do­sko­nal­szą wer­sją nie­uda­nej pró­by z Bo­że­go Na­ro­dze­nia 2009 r. Wte­dy w ostat­niej fa­zie lo­tu z Am­ster­da­mu do De­tro­it pró­bo­wał się wy­sa­dzić Umar Fa­ruk Ab­dul­mut­ta­lab, zwa­ny póź­niej ter­ro­ry­stą z bom­bą w majt­kach. Obec­nie ja­ko fe­de­ral­ny wię­zień nr 44107-039 prze­by­wa w za­kła­dzie dla wy­jąt­ko­wo nie­bez­piecz­nych prze­stęp­ców w Ko­lo­ra­do. I ra­czej go nie opu­ści, trzy mie­sią­ce te­mu usły­szał wy­rok po­czwór­ne­go do­ży­wo­cia plus 50 lat.

We wto­rek w no­cy do me­diów prze­cie­kła ko­lej­na in­for­ma­cja: ter­ro­ry­sta się nie wy­sa­dził w sa­mo­lo­cie le­cą­cym do Ame­ry­ki, bo nie był ter­ro­ry­stą, lecz sau­dyj­skim agen­tem, któ­ry prze­nik­nął do li­de­rów je­meń­skiej al Ka­idy. Spra­wa jest ta­jem­ni­cza, co cha­rak­te­ry­stycz­ne dla wie­lu wy­da­rzeń ma­ją­cych źró­dło w Je­me­nie. Nie wia­do­mo, ja­kie jesz­cze wer­sje prze­ciek­ną do pra­sy.

Nowa lepsza bomba

Tak czy owak widać, że se­kret­ny kon­flikt w Je­me­nie wszedł w ostrą fa­zę. Bo­jow­ni­cy utoż­sa­mia­ni z al Ka­idą do­ko­na­li ostatnio kil­ku ata­ków, za­bi­ja­jąc kil­ku­dzie­się­ciu żoł­nie­rzy ar­mii rzą­do­wej, a Ame­ry­ka­nie za­bi­li jed­ne­go z ich li­de­rów Fah­da al Ku­so zwią­za­ne­go z za­po­mnia­nym już pra­wie ata­kiem na ame­ry­kań­ski okręt USS Co­le w por­cie Aden w 2000 r. Miej­sce po­by­tu Al Ku­so miał wska­zać wła­śnie sau­dyj­ski agent.

Na do­da­tek, jak po­da­ły je­meń­skie me­dia, na po­łu­dniu Jemenu po­ja­wi­li się ame­ry­kań­scy ko­man­do­si, co su­ge­ru­je, że ata­ki z sa­mo­lo­tów bez­za­ło­go­wych nie są wy­star­cza­ją­ce.

Gdy po­nad dwa la­ta te­mu Ni­ge­ryj­czyk pró­bo­wał się wy­sa­dzić w sa­mo­lo­cie nad Ame­ry­ką, spodnie już mu się tli­ły, ale bom­ba za­wio­dła, a na do­da­tek sie­dzą­cy obok nie­go pa­sa­żer od­waż­nie przy­du­sił ogień.

Te­raz bom­ba mia­ła być do­sko­nal­sza, co nie zna­czy, że skom­pli­ko­wa­na. Tę, z któ­rą Ni­ge­ryj­czyk przedarł się po­nad dwa la­ta te­mu przez kon­tro­lę na lot­ni­sku w Am­ster­da­mie, moż­na by­ło, jak po­wie­dział je­den z eks­per­tów, stwo­rzyć z pro­duk­tów do­stęp­nych w kuch­ni za­po­bie­gli­wej go­spo­dy­ni. Wła­śnie o tę no­wą bom­bę naj­bar­dziej ame­ry­kań­skim służ­bom cho­dzi – ona wska­zu­je, ja­kie moż­li­wo­ści tech­nicz­ne ma al Ka­ida. Do­star­czył im ją sau­dyj­ski agent.

Z pierw­szych prze­cie­ków po pierw­szych ana­li­zach bom­by wy­ni­ka, że nie ma w niej me­ta­licz­nych ele­men­tów, ład­nie się wpa­so­wu­je w bie­li­znę. I sza­le­nie trud­no ją wy­kryć na lotnisku, choć jak po­cie­szał wczo­raj „New York Ti­mes", cy­tu­jąc ano­ni­mowe źró­dło w FBI, gdy­by sto­so­wa­no ry­go­ry­stycz­ne pro­ce­du­ry, to po­win­no się to udać. Na do­da­tek bom­bę po pierw­szej nie­uda­nej pró­bie moż­na od­pa­lić po raz dru­gi. Eks­per­ci al Ka­idy zro­bi­li więc po­stęp od cza­su wy­pra­wy Ab­dul­mu­tal­la­ba.

Inaczej niż w filmie

Moż­na się za­sta­na­wiać, jak sau­dyj­ski agent (wca­le nie mu­siał być Sau­dyj­czy­kiem) prze­ko­nał do sie­bie liderów al Ka­idy. I dla­cze­go uzna­li, że na­da­je się na dru­gie­go za­ma­chow­ca z bom­bą w majt­kach. Pewnie za­ma­cho­wiec nie przy­po­mi­nał ty­po­we­go is­lam­skie­go ter­ro­ry­sty z ame­ry­kań­skie­go fil­mu – śnia­de­go z bro­dą i wi­docz­ny­mi arab­ski­mi sym­bo­la­mi. Al Ka­ida sta­wia na nie­ty­po­wych. Ty­po­wi wzbu­dza­ją po­dej­rze­nia służb spe­cjal­nych i przerażenie współ­pa­sa­że­rów sa­mo­lo­tu.

Nie­ty­po­wy był Ab­dul­mut­ta­lab. Jest czar­no­skó­ry, świet­nie mó­wi po an­giel­sku, bo cho­dził do an­giel­skich eli­tar­nych szkół w Afry­ce Za­chod­niej. I po­cho­dzi z ba­jecz­nie bo­ga­te­go do­mu, jest sy­nem ban­kie­ra mul­ti­mi­lio­ne­ra. Ci­chy, grzecz­ny, w nie­na­gan­nych bia­łych ko­szu­lach. Za­nim wy­ru­szył w po­dróż, któ­ra mia­ła się skoń­czyć spek­ta­ku­lar­nym wy­sa­dze­niem sa­mo­lo­tu nad znie­na­wi­dzo­ną Ame­ry­ką, do­sko­na­lił arab­ski w szko­le ję­zy­ko­wej na Sta­rym Mie­ście w Sa­nie. Nie wzbu­dzał żad­nych po­dej­rzeń, nie gło­sił tam, że wy­czy­tał w Ko­ra­nie, iż w imię Bo­ga mu­zuł­ma­nin ma za­bi­jać wro­gów, mścić się za śmierć „mu­zuł­mań­skich bra­ci i sióstr". To (z du­mą) po­wie­dział do­pie­ro w ame­ry­kań­skim są­dzie.

Al Ka­ida śmia­ło so­bie po­czy­na na nie­mal bez­lud­nych te­re­nach po­łu­dnio­we­go Je­me­nu. Ma po­par­cie czę­ści przy­wód­ców ple­mien­nych i praw­do­po­dob­nie tak­że nie­któ­rych se­pa­ra­ty­stów. Ar­mia rzą­do­wa ma tam nie­wie­le do po­wie­dze­nia.

No­wy pre­zy­dent Ab­du Ra­bu Man­sur Ha­di za­po­wie­dział mie­siąc te­mu, że praw­dzi­wa wal­ka z al Ka­idą się dopiero roz­pocz­nie i po­trwa do cza­su, aż ter­ro­ry­ści znik­ną „z każ­dej pro­win­cji, z każ­dej miej­sco­wo­ści, każ­dego sta­no­wi­ska". Sam po­cho­dzi z po­łu­dnia, z prowincji Abjan, któ­ra jest te­raz pod kon­tro­lą fun­da­men­ta­li­stów i przy­wód­ców ple­mien­nych.

To bę­dzie trud­na wal­ka, w któ­rej wspie­ra­ją go co­raz ak­tyw­niej Ame­ry­ka­nie. A to­wa­rzy­szyć jej za­pew­ne bę­dą do­nie­sie­nia o ko­lej­nych na­śla­dow­cach młodego bo­ga­te­go Ni­ge­ryj­czy­ka. Ci­cha woj­na z fun­da­men­ta­li­sta­mi is­lam­ski­mi to­czy się te­raz w Je­me­nie.

Je­men, naj­bied­niej­szy arab­ski kraj, to świet­ne miej­sce dla ta­jem­ni­czych ope­ra­cji. Dla ter­ro­ry­stów i dla wal­czą­cych z ni­mi Ame­ry­ka­nów, któ­rych nikt nie wi­dzi, bo ata­ku­ją z po­wie­trza, z sa­mo­lo­tów bez­za­ło­go­wych. Są tam i pu­sty­nie, gro­ty, i nie­do­stęp­ne pła­sko­wy­że. Ale i gę­sto za­bu­do­wa­ne mia­sta, ze sto­łecz­ną dwu­mi­lio­no­wą Sa­ną włącz­nie, gdzie jest naj­pięk­niej­sza arab­ska sta­rów­ka.

Pozostało 93% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1020
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1019