Przywódcy Stanów Zjednoczonych, Kanady, Japonii, Niemiec, Wielkiej Brytanii, Francji, Włoch i Rosji spotkają się na szczycie G8 – potęg gospodarczych świata. Lista tematów od głodu w Afryce, przez zmiany klimatyczne i zagrożenie nuklearne ze strony Iranu i Korei Północnej, po kryzys w strefie euro.
Czy po zaledwie kilkunastu godzinach dyskusji można oczekiwać postępu w jakiejkolwiek z tych od dawna nierozwiązywalnych spraw?
– To nie jest spotkanie, na którym podejmuje się decyzje. Nie umniejszałabym jednak znaczenia szczytów G8. Nawet jeśli ich wartość polega tylko na tym, że spotkają się razem, w swoim gronie i w niezobowiązujący sposób podyskutują o najważniejszych sprawach – mówi „Rz" Kati Suominen, ekspertka German Marshall Fund, autorka wielu książek o globalizacji i międzynarodowym porządku gospodarczym. – W każdej sytuacji lepiej jest ze sobą rozmawiać niż nie – dodaje.
Nadszedł czas na G20?
Grupa (wówczas jeszcze G7 - bez Rosji) powstała w połowie lat 70., w środku kryzysu naftowego. Przez wiele lat była jedynym nieformalnym miejscem spotkań światowych przywódców. W ostatnich latach jej znaczenie się zmniejszyło, bo na znaczeniu zyskało inne forum – G20. Oprócz krajów G8 w jego skład wchodzą najważniejsze państwa ze wszystkich regionów świata.
Afrykę reprezentuje RPA, Bliski Wschód – Arabia Saudyjska, Azję – poza Japonią dodatkowo Chiny, Indie, Indonezja i Korea Południowa, Amerykę Południową – Brazylia, Argentyna i Meksyk. Są jeszcze Australia, Turcja i Unia Europejska w osobach szefów Komisji Europejskiej i Rady Europejskiej.