„Więcej wzrostu w Europie" – taki tytuł nosi nowa koncepcja niemieckiego rządu wychodząca naprzeciw oczekiwaniom partnerów europejskich, krytykujących Berlin za zbytnie przywiązanie do kursu oszczędnościowego. Berlin proponuje więc cały szereg rozwiązań mających dać europejskiej gospodarce konieczny impuls rozwojowy.
Zdaniem rządu Angeli Merkel konieczne jest wzmocnienie kapitałowe Europejskiego Banku Inwestycyjnego o 10 mld euro, co umożliwiłoby zwiększenie puli kredytowej banku do 15 mld euro rocznie. Prócz tego Komisja Europejska miałaby przeznaczyć ponad 7 mld euro z własnych funduszy na zwalczanie bezrobocia wśród młodzieży.
Najważniejsze jednak są postulaty dotyczące pogłębienia integracji europejskiej jako warunek większego zaangażowania się Niemiec w ratowanie wspólnej waluty. Jak wyjaśnił we wtorek Wolfgang Schäuble, Niemcy mogłyby wycofać swój sprzeciw wobec wspólnych obligacji dla strefy euro jedynie w warunkach „ realnej unii fiskalnej". Na razie Berlin nie ma nic przeciwko obligacjom celowym uruchamianym dla realizacji określonych projektów w ramach UE, najczęściej infrastrukturalnych. Równocześnie coraz intensywniej dyskutowane są pomysły utworzenia specjalnego funduszu oddłużeniowego. Miałaby się w nim znaleźć ta część długów państw strefy euro, która przekracza 60 proc. PKB. Oblicza się, że w funduszu tym znalazłoby się w sumie 3 bln euro długów. Środki na obsługę tego długu miałyby pochodzić ze wspólnych euroobligacji. Cały system miałby działać 25 lat, przyczyniając się do stabilizacji na rynkach finansowych.
– Technicznie rzecz biorąc, ten system mógłby spełnić swe zadanie. Jednak wspólne obligacje oznaczają uwspólnotowienie długu, co skończyłoby się złożeniem przez przeciwników w Niemczech skargi konstytucyjnej – tłumaczy Joachim Fritz Vannahme, ekspert fundacji Bertelsmanna. Jest to też jeden z powodów, że kanclerz Angela Merkel nie godzi się na propozycje Komisji Europejskiej, Paryża i innych stolic wprowadzenia „zwykłych" euroobligacji, czyli wspólnych papierów dłużnych strefy euro.
– Niemcy byłyby w stanie wyrazić zgodę na takie obligacje pod warunkiem, iż państwa strefy euro zgodzą się na przekazanie części swej suwerenności w sprawach budżetowych – zapewnia anonimowo „Wall Street Journal" jeden z wysokich urzędników UE.