Korespondencja z Nowego Jorku
„Wybrałem lidera" – powiedział o swoim wybrańcu na urząd wiceprezydenta Paulu Ryanie republikański kandydat na prezydenta Mitt Romney. Długo oczekiwaną decyzję Romney ogłosił w sobotę w Norfolk w Wirginii, a wybierając Ryana, wyznaczył główne pole walki w kampanii wyborczej – kwestię finansów publicznych i deficytu budżetowego.
Znawca budżetu
Decyzję o tym, kto będzie politycznym partnerem byłego gubernatora Massachusetts, udało się niemal do końca utrzymać w tajemnicy. Do ostatniej chwili trwały spekulacje na ten temat. Na dziennikarskiej giełdzie długo utrzymywało się na wysokiej pozycji nazwisko kandydata polskiego pochodzenia Tima Pawlenty'ego, eksgubernatora Minnesoty.
Wybór Romneya padł jednak na kongresmena Paula Ryana, 42-letniego polityka z Wisconsin, który swój pierwszy mandat na Kapitolu wywalczył w wieku 28 lat. Kandydat na wiceprezydenta dał się poznać jako gorący zwolennik cięcia federalnego budżetu i zrównoważenia wydatków publicznych. Zdaniem mediów decyzja Romneya wyraźnie określa pole politycznej walki, jaką chcieliby stoczyć republikanie. Przedmiotem ich ataków na obóz Baracka Obamy będą przede wszystkim polityka fiskalna, deficyt budżetowy i kwestie gospodarki
– podkreślają obserwatorzy polityczni. – To znakomity wybór politycznego partnera – ocenia Chris Edwards, dyrektor ds. polityki podatkowej Cato Institute, konserwatywnego think tanku w Waszyngtonie. – To człowiek, który zaczął studiować budżet federalny jeszcze jako uczeń szkoły średniej. I obrońca wolnej przedsiębiorczości, nie tylko z powodu korzyści, jakie niesie ze sobą mniejszy rząd, ale z powodu imperatywu moralnego, jakim jest cięcie wydatków. Jeśli nie zreformujemy rządu, Amerykę czeka wiele wyzwań gospodarczych – dodaje.